Strony

sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 27/ Pan chyba pomylił partnerki.


Dedykacja dla Pauli Blanco
za ogromną pomoc
i inspirację ♥
Dziękuję Ci kochana :*
Tymczasem Was zapraszam
do lektury.
Besos :*** 




♥ ♥ ♥


Alba

Siedzę razem z Candelarią w pokoju hotelowym i szykujemy się powoli na wesele kuzynki Jorge - Megan. Jesteśmy w bardzo dobrych kontaktach, często piszemy razem na czacie, rozmawiamy na video. To bardzo miła osoba, jednak jest dokładnym przeciwieństwem Jorge. Jest spokojna, to chyba główna cecha, której Jorge nie posiada. Jestem strasznie ciekawa, czy Martina przyjedzie razem z nim. Byłoby cudownie. Może ktoś uzna, że jesteśmy nawiedzone, ale my po prostu chcemy ich szczęścia. Obydwoje są w sobie zakochani, mają się ku sobie, ale nie wiedzą jak postawić ten krok. I my im w tym pomożemy.

Wstałyśmy z łóżka i zaczęłyśmy wyjmować sukienki z walizek. Powiesiłam swoją na wieszaku i skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie związałam je w eleganckiego koka i wykonałam makijaż. Wzięłam czerwony lakier do paznokci i w moim ukochanym białym, puchowym szlafroku weszłam do pokoju. Minęła się w drzwiach z Candelarią. Wymieniłyśmy się uśmiechami. Usiadłam przy stole i zaczęłam malować paznokcie, rozmyślając o Jorge i Martinie. Jestem ciekawa, co teraz robią. Czy są już w Barcelonie, może zwiedzają, a może stoją właśnie w romantycznej scenerii i wyznają uczucia?



Martina

Chodzę nerwowo po całym pokoju. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę co się dzieje. Jestem przyjaciółką znanego na cały świat gwiazdora - Jorge Blanco. Zakochałam się w nim bez pamięci, nie widzę świata poza nim. Właśnie przyjechałam z nim do Barcelony, na ślub jego kuzynki. Zaprosił mnie jako osobę towarzyszącą. Chce mnie przedstawić swojej rodzinie. To szaleństwo! Nie jedna dziewczyna marzy o czymś takim, a mnie przytrafia się to ot tak. Jestem szczęściarą. Jestem tego pewna. Marzyłam o znalezieniu miłości. Znalazłam. Niestety coraz bardziej czuję, że on nie odwzajemnia moich uczuć. Serce nie sługa. Mówi się trudno. Zostanę starą panną z kotami. Zamieszkam w małym domku w górach i któregoś dnia zasypie mnie lawina. Najlepiej!


Upięłam włosy w elegancką ale i romantyczną fryzurę. Założyłam
wybraną przez siebie sukienkę i biżuterię. Nie mogło zabraknąć naszyjnika od Jorge. Na samą myśl o chłopaku moje kąciki ust uniosły się w górę. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam zjawiskowo.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam tam i otwarłam je. Moim oczom ukazał się Jorge, jednak w zupełnie innym wydaniu. Miał na sobie czarny garnitur, a pod nim białą koszulę i krawat. Wyglądał niesamowicie. Uśmiechnęła się lekko. Oboje zaniemówiliśmy.




Jorge


Staliśmy wpatrzeni w siebie jak w gwiazdy. Nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. Na co dzień jest piękna, a teraz... To przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Aż jestem ciekaw, jak będzie wyglądała w dniu naszego ślubu, w białej sukni. Marzenia, żeby stać wtedy u jej boku, w eleganckim garniturze i wypowiadać słowa przysięgi. Ale marzenia są po to, żeby je spełniać, prawda?
- A myślałem, że to panna młoda będzie dziś najpiękniejsza. Jak widać, pomyliłem się. - powiedział z uśmiechem. Na te słowa oblała się rumieńcem.
- Ty też wyglądasz niesamowicie. - powiedziała. Zaśmiałem się i pocałowałem ją w policzek.
- Idziemy? - spytałem. Ona jedynie uśmiechnęła się szeroko i splotła nasze dłonie razem, po czym wtuliła się w moje ramię. Z uśmiechem skierowaliśmy się przed hotel, gdzie czekały już na nas jej przyjaciółki.
- Tini! - zawołały szczęśliwe. Ona uśmiechnęła się szeroko wzruszona i oderwała się ode mnie, po czy podbiegła do nich. Patrzyłem na nie z uśmiechem. Tuliły się wszystkie nawzajem. Zaczęły coś szeptać między sobą. W międzyczasie spoglądały na mnie. Podszedłem do Tini i przytuliłem ją od tyłu.
- Tajemnico przede mną? Nieładnie księżniczko. - szepnąłem jej na ucho. Przymrużyła oczy i cicho zachichotała. Dziewczyny patrzyły na nas z nadzieją.
- Nie, nie jesteśmy razem. - powiedzieliśmy równocześnie. Spojrzeliśmy na siebie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.


Po około dwóch godzinach ceremonia ślubna dobiegała końca. Staliśmy z Martiną z przodu. Nasze dłonie cały czas były splecione razem. Sprawiało mi to ogromną przyjemność. Megan i Jerry wypowiadali przysięgę. Widać było ich miłość.
- Obiecuję Ci, że kiedyś też staniesz na ślubnym kobiercu, w pięknej białej sukni, jak najprawdziwsza księżniczka z bajek Disneya. - szepnąłem jej na ucho. Spojrzała na mnie zdziwiona. No tak, w końcu zabrzmiało to, jakbym mówił, że kiedyś to my będziemy parą młodą. Uśmiechnąłem się do niej i musnąłem jej policzek, po czym ponownie zatopiłem się w marzeniach o naszej wspólnej przyszłości.


Mechi

Siedzimy razem z gośćmi w sali i przyglądaliśmy się parze młodej. Wesele odbywa się w starym zamku. Mimo to, nasz wzrok (czytaj Lodo, Cande, Alby i mój) był skierowany na Jorge i Martinę. Nasza przyjaciółka siedziała wtulona w niego. Trzymali się za ręce. To nie wygląda na przyjacielską relację...
- Pozwolisz, że na chwilę ci ją porwę? - powiedziałam do niego. Nie czekając na odpowiedź, pociągnęłam ją do łazienki.
- Co jest między tobą a Jorge? - spytałam. Zaśmiała się - to nie jest śmieszne. - powiedziałam.
- Przepraszam. - odparła.
- To tak czy nie? - zapytałam podekscytowana. Wzięła głęboki oddech i zrobiła długą przerwę. Niecierpliwiłam się coraz bardziej.
- Nie. - powiedziała - jesteśmy tylko przyjaciółmi - oznajmiła. Westchnęłam i wróciłyśmy na salę.


Jorge

Siedziałem przy stole. Kątem oka widziałem Martinę zmierzającą w moją stronę. Jednak drogę zagrodził jej... Diego. Siedziałem blisko, więc wszystko słyszałem.
- Zatańczymy, piękna? - powiedział do niej.
- Raczej nie. - odpowiedziała.
- No ale dlaczego? Tańczysz z Blanco, a ze mną nie? - spytał i zbliżył się do niej. Już mną trzęsło.
- Zostaw mnie. - poprosiła, gdy chciał ją pocałować.
- Jesteśmy sobie pisani. - szepnął i pogłaskał ją po policzku. Nie wytrzymałem i wstałem.
- Pan chyba pomylił partnerki. - powiedział oschle i objąłem Martinę od tyłu.
- Dziękuję. - szepnęła mi do ucha.
- Przerwałeś nam. - powiedział zły.
- Mówi się trudno.  - wycedziłem przez zęby i skierowałem się z Tini do stolika.
- Pamiętaj, że niezależnie co by się działo, zawsze będzie przy Tobie. - szepnął jej do ucha.
- Kocham Cię. - dodałem w myślach. Usiedliśmy przy stoliku i patrzyliśmy, jak młoda para kroi tort. Pilnowałem, aby Dominguez nie zbliżył się więcej do mojej ukochanej.


Rugerro

Bawimy się już kilka godzin. Wszyscy się cieszą. Nadszedł czas na słynne "rzucanie welonem i krawatem". Kto złapie, ponoć znajdzie miłość w najbliższym czasie. Usta
wiliśmy się wszyscy. Z głośników wydobyła się zabawna piosenka. Megan najpierw rzuciła welon. Nie widziałem, kto go złapał, ale wiem, że Lodo, Mechi, Cande i Alba były przeszczęśliwe. Potem przyszedł czas na krawat. Jerry stanął tyłem i rzucił go. Nie złapałem go i rozejrzałem się.
Trzymał go Jorge.
- No ładnie stary. - zaśmiałem się.
- Ciekaw jestem, kto złapał welon... - powiedział niepewnie i założył krawat.


Martina

Nie, nie, nie. To się nie dzieje. Złapałam welon. Czemu ja? Błagam, nie każcie mi teraz tańczyć przed wszystkimi. Niestety, moje kochane przyjaciółki wypchnęły mnie. Widziałam, że chłopacy zrobili to samo z przystojnym szatynem, którym okazał się być... Jorge! Odetchnęłam z ulgą. No ale tak, ja mam welon, on ma krawat... Błagam, powiedzcie mi, że to się nie dzieje. 

Stoimy naprzeciwko siebie i patrzymy w oczy. Uśmiechamy się lekko. Nagle z głośników wydobyła się wolna piosenka.
- Zatańczysz? - spytał. Nie opierałam się. Zbliżyliśmy się do siebie. Splotłam nasze dłonie razem i wtuliłam się w niego. Pocałował mnie we włosy. Wywołało to u mnie przyjemny dreszcz. Wtuliłam się w niego i powoli zaczęłam kołysać do melodii. Uczynił to samo. Wszyscy patrzyli na nich zauroczeni. Rodzice Jorge także. Czułam się niesamowicie. Jak prawdziwa księżniczka.

Po kilku minutach piosenka dobiegła końca. Megan powiedziała, że mam zatrzymać welon. Podziękowałam jej i wyszłam na zewnątrz. Musiałam się przewietrzyć i przemyśleć parę spraw. Wyszłam na duży taras widokowy i oparłam się o marmurową barierę. Zamknęłam oczy i pozwoliłam, aby wiatr okalał moją twarz. Czułam, jak lekko rozwiewa moje włosy. Myślałam o tym, co dalej. Co robić, aby być szczęśliwą.

Poczułam dłonie na mojej talii. Uśmiechnęłam się lekko.
- Gdzie uciekłaś, księżniczko? - szepnął mi do ucha. Odwróciłam się w jego stronę.
- Musiałam odetchnąć. - powiedziałam. Pokiwał głową. 
- Nie sądzisz, że to swego rodzaju przeznaczenie? Może pora przestać ukrywać uczucia i dać sobie szansę? Nie sądzisz? - powiedział na chwili ciszy. Popatrzyłam na niego pytająco. Moje serce biło jak oszalałe. Wtedy położył dłoń na moim policzku i złożył na moich ustach magiczny pocałunek. Tak, teraz jestem pewna. Mam przy sobie cały świat.



♥ ♥ ♥

Witam Was w ten sobotni wieczór :3
Tak, to jest rozdział :D
Naprawdę szybko mi się go pisało,
nie mam pojęcia czemu.
Może dlatego, że Paula (♥)
dała mi cały pomysł na wątek.
Dziękuję kochana :***
Czy tylko ja kocham tak tę sesję Alby? *.*
Dobrze, nie rozgaduję się. :P
Ferie mi się kończą... ;c
Dlatego dzisiaj duży szantażyk, bo rozdział był długi :)

28 komentarzy ~ rozdział 28

Dacie radę? :)
Besos :***
Mrs.Blanco

poniedziałek, 16 lutego 2015

Say Something - Leonetta

Hola!
Post pisany na szybko :P
Chciałam Was poinformować, że założyłam bloga o Leonetcie :)
Tak wiem, nie ogarniam jednego bloga i zakładam kolejny xD
Mimo to mam nadzieję, że będziecie go czytać tak chętnie jak ten :)
http://say-something-leonetta.blogspot.com/?m=1

Besos :***
Mrs.Blanco

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 26/ To będzie zaszczyt.


Rozdział dedykuję
mojej wspaniałej
LilDevil ♥
Twój powrót dużo 
dla mnie znaczył :)
Miłej lektury!
I nie zapomnijcie o
komentarzu ♥
Besos!




Martina

Odkąd Jorge oznajmił mi, że jedziemy na parę dni do Barcelony, latam w kółko po całym domu i pakuję się. Nie wiem co mam zabrać, ani w jakim celu tam jedziemy...
- Tini, spokojnie, to tylko tydzień. - powiedział, wchodząc do mojego pokoju.
- Tydzień! Tydzień! W ogóle nie wiem co będziemy tam robić... Musisz mi powiedzieć, muszę wiedzieć co zabrać. - postawiłam mu warunek.
- To miała być niespodzianka. - oznajmił.
- No to chociaż jej ważniejszą część. - poprosiłam.
- To chyba dobry pomysł. Widzisz... Moja kuzynka wychodzi za mąż... I jestem zaproszony na jej ślub, zresztą cała reszta też, mam tu na myśli Lodo, Ruggero, wiesz. - zaczął - i pomyślałem... Poszłabyś ze mną? - zapytał niepewnie. Zatkało mnie. Wtedy poznałabym całą jego rodzinę!
- To będzie dla mnie zaszczyt. - wyznałam.
- Rozumiem... Trudno... Czekaj co powiedziałaś? - podszedł do mnie i objął.
- Że pójdę z tobą. - uśmiechnęłam się szeroko. Przytulił mnie i okręcił wokół własnej osi - a teraz wynocha, muszę się spakować. - zaśmiałam się i wyrzuciłam go za drzwi. Wiedziałam już co mniej więcej zabrać, więc spakowałam parę bluzek, trzy pary rurek, dżinsową kurtkę i trzy sukienki, no i parę par butów. Zaszalałam, ale przecież to Barcelona i będę się tam pokazywać z samym Jorge Blanco! Zostało mi wybrać dwie kreacje na wesele. Zaczęłam przeszukiwać całą szafę, aż w końcu znalazłam to, czego szukałam. Ogólne pakowanie udało mi się doprowadzić do finału około trzeciej w nocy. Mój pokój wyglądał jakby przeszło przez nie tornado. Posprzątałam cały ten bałagan i zostawiłam ubrania na rano, po czym wzięłam szybki prysznic i wykończona padłam na łóżko.
Spałam spokojnie, do czasu, gdy sen się powtórzył. Zaczęłam się pocić i krzyczeć. Podniosłam się gwałtownie i zobaczyłam, że obok mnie siedzi Jorge. Przytulił mnie mocno. Nic nie mówił. Delektowałam się to ciszą. Dobrze, że była. Miałam już dość tego idiotycznego snu i nadzieję, że się nie powtórzy. Zasnęłam w objęciach Blanco.

Rano obudził mnie Jorge, który zabierał moją walizkę. Okazało się, że on jest już ubrany i gotowy, a ja nawet jeszcze nie zjadłam śniadania! W te pędy wyskoczyłam z łóżka i pościeliłam je, po czym pobiegłam do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Pół godziny później byłam już gotowa. Wsiedliśmy do auta Jorge i pojechaliśmy w stronę Barcelony. Całą drogę rozmawialiśmy i śpiewaliśmy piosenki, z podkładem radia, albo i odwrotnie. Nawet niektórzy którzy koło nas przejeżdżali patrzyli na nas dziwnie. My tylko śmialiśmy się. Po sześciogodzinnej podróży dotarliśmy na miejsce.



Jorge


Dojechaliśmy pod hotel, w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg. Wyjęliśmy walizki z bagażnika i skierowaliśmy się do recepcji. Oczywiście uparłem się, że wezmę walizkę Tini.
- Daj spokój, poradzę sobie. - powiedziała, jednak ja i tak ją wziąłem. Tini przewróciła teatralnie oczami i zaśmiała się. Weszliśmy do środka. Naszym oczom ukazał się wspaniały hol. Kątem oka zauważyłem Megan biegnącą w moją stronę. Od razu mnie przytuliła.
- Jorge, tyle czasu! - zaśmiała się. Objąłem ją.
- Obiecałem, że przyjadę więc jestem. - powiedziałem. Oderwała się ode mnie i spojrzała na szatynkę stojącą obok mnie. Zmierzyła ją od stóp do głów i uśmiechnęła się zwycięsko.
- To ta słynna Martina o której cały czas mi nadajesz? - spytała zadowolona. Zgromiłem ją wzrokiem, a moja przyjaciółka zarumieniła się.
- Chodźcie, pokaże wam pokoje. - zaśmiała się i zaprowadziła nas do ogromnego apartamentu. Były tam dwie sypialnie, łazienka i mały salon. Później wyszła.
- Idziemy się przejść? - spytałem niepewnie. Ta od razu pokiwała głową z uśmiechem. Wzięła torebkę. Skierowaliśmy się do centrum.
- Uwielbiam Barcelonę. - powiedziałem zadowolony.
- Jorguś.... - przeciągnęła słodko. Wiedziałem już że coś chce.
- Słucham?
- Weźmiesz mnie na barana? - zrobiła maślane oczka. Zaśmiałem się.
- Jak ładnie poprosisz. - postawiłem warunek. Stanęliśmy i patrzyliśmy na siebie nawzajem. Jest taka piękna. Podeszła do mnie i pocałowała delikatnie mój policzek.
- No dobra, wskakuj. - stwierdziłem. Czym prędzej znalazła się na moim plecach. Spacerowaliśmy po mieście.


Cieszę się niesamowicie, że to nasza znajomość przybrała taki obrót spraw. Mimo wszystkich problemów, cały czas je pokonywaliśmy i udało nam się dojść na ten poziom znajomości. Czuję się przy niej wspaniale. Nie chcę ukrywać moich uczuć, jednak wiem, że gdy nadejdzie odpowiednia chwila, Martina dowie się o tym, że ją kocham.



***
Chyba żadnego rozdziału tak nie zepsułam ;-;
Przepraszam ;_;
Chciałam już go wstawić, bo czekacie i czekacie. 
Ale mam ferie, więc w przyszłym tygodniu 
Postaram sie napisać rozdział 27 :)
Czekam na opinie ;3 
Dziś bez szantażu xD 
Ale i tak liczę na komentarze ;3
Besos ;***
Mrs.Blanco