Dedykacja dla Pauli Blanco
za ogromną pomoc
i inspirację ♥
Dziękuję Ci kochana :*
za ogromną pomoc
i inspirację ♥
Dziękuję Ci kochana :*
Tymczasem Was zapraszam
do lektury.
Besos :***
♥ ♥ ♥
Alba
Siedzę razem z Candelarią w pokoju hotelowym i szykujemy się powoli na wesele kuzynki Jorge - Megan. Jesteśmy w bardzo dobrych kontaktach, często piszemy razem na czacie, rozmawiamy na video. To bardzo miła osoba, jednak jest dokładnym przeciwieństwem Jorge. Jest spokojna, to chyba główna cecha, której Jorge nie posiada. Jestem strasznie ciekawa, czy Martina przyjedzie razem z nim. Byłoby cudownie. Może ktoś uzna, że jesteśmy nawiedzone, ale my po prostu chcemy ich szczęścia. Obydwoje są w sobie zakochani, mają się ku sobie, ale nie wiedzą jak postawić ten krok. I my im w tym pomożemy.
Wstałyśmy z łóżka i zaczęłyśmy wyjmować sukienki z walizek. Powiesiłam swoją na wieszaku i skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie związałam je w eleganckiego koka i wykonałam makijaż. Wzięłam czerwony lakier do paznokci i w moim ukochanym białym, puchowym szlafroku weszłam do pokoju. Minęła się w drzwiach z Candelarią. Wymieniłyśmy się uśmiechami. Usiadłam przy stole i zaczęłam malować paznokcie, rozmyślając o Jorge i Martinie. Jestem ciekawa, co teraz robią. Czy są już w Barcelonie, może zwiedzają, a może stoją właśnie w romantycznej scenerii i wyznają uczucia?
Wstałyśmy z łóżka i zaczęłyśmy wyjmować sukienki z walizek. Powiesiłam swoją na wieszaku i skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy. Następnie związałam je w eleganckiego koka i wykonałam makijaż. Wzięłam czerwony lakier do paznokci i w moim ukochanym białym, puchowym szlafroku weszłam do pokoju. Minęła się w drzwiach z Candelarią. Wymieniłyśmy się uśmiechami. Usiadłam przy stole i zaczęłam malować paznokcie, rozmyślając o Jorge i Martinie. Jestem ciekawa, co teraz robią. Czy są już w Barcelonie, może zwiedzają, a może stoją właśnie w romantycznej scenerii i wyznają uczucia?
Martina
Chodzę nerwowo po całym pokoju. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę co się dzieje. Jestem przyjaciółką znanego na cały świat gwiazdora - Jorge Blanco. Zakochałam się w nim bez pamięci, nie widzę świata poza nim. Właśnie przyjechałam z nim do Barcelony, na ślub jego kuzynki. Zaprosił mnie jako osobę towarzyszącą. Chce mnie przedstawić swojej rodzinie. To szaleństwo! Nie jedna dziewczyna marzy o czymś takim, a mnie przytrafia się to ot tak. Jestem szczęściarą. Jestem tego pewna. Marzyłam o znalezieniu miłości. Znalazłam. Niestety coraz bardziej czuję, że on nie odwzajemnia moich uczuć. Serce nie sługa. Mówi się trudno. Zostanę starą panną z kotami. Zamieszkam w małym domku w górach i któregoś dnia zasypie mnie lawina. Najlepiej!
Upięłam włosy w elegancką ale i romantyczną fryzurę. Założyłam
wybraną przez siebie sukienkę i biżuterię. Nie mogło zabraknąć naszyjnika od Jorge. Na samą myśl o chłopaku moje kąciki ust uniosły się w górę. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam zjawiskowo.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam tam i otwarłam je. Moim oczom ukazał się Jorge, jednak w zupełnie innym wydaniu. Miał na sobie czarny garnitur, a pod nim białą koszulę i krawat. Wyglądał niesamowicie. Uśmiechnęła się lekko. Oboje zaniemówiliśmy.
wybraną przez siebie sukienkę i biżuterię. Nie mogło zabraknąć naszyjnika od Jorge. Na samą myśl o chłopaku moje kąciki ust uniosły się w górę. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam zjawiskowo.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam tam i otwarłam je. Moim oczom ukazał się Jorge, jednak w zupełnie innym wydaniu. Miał na sobie czarny garnitur, a pod nim białą koszulę i krawat. Wyglądał niesamowicie. Uśmiechnęła się lekko. Oboje zaniemówiliśmy.
Jorge
Staliśmy wpatrzeni w siebie jak w gwiazdy. Nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. Na co dzień jest piękna, a teraz... To przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Aż jestem ciekaw, jak będzie wyglądała w dniu naszego ślubu, w białej sukni. Marzenia, żeby stać wtedy u jej boku, w eleganckim garniturze i wypowiadać słowa przysięgi. Ale marzenia są po to, żeby je spełniać, prawda?
- A myślałem, że to panna młoda będzie dziś najpiękniejsza. Jak widać, pomyliłem się. - powiedział z uśmiechem. Na te słowa oblała się rumieńcem.
- Ty też wyglądasz niesamowicie. - powiedziała. Zaśmiałem się i pocałowałem ją w policzek.
- Idziemy? - spytałem. Ona jedynie uśmiechnęła się szeroko i splotła nasze dłonie razem, po czym wtuliła się w moje ramię. Z uśmiechem skierowaliśmy się przed hotel, gdzie czekały już na nas jej przyjaciółki.
- Tini! - zawołały szczęśliwe. Ona uśmiechnęła się szeroko wzruszona i oderwała się ode mnie, po czy podbiegła do nich. Patrzyłem na nie z uśmiechem. Tuliły się wszystkie nawzajem. Zaczęły coś szeptać między sobą. W międzyczasie spoglądały na mnie. Podszedłem do Tini i przytuliłem ją od tyłu.
- Tajemnico przede mną? Nieładnie księżniczko. - szepnąłem jej na ucho. Przymrużyła oczy i cicho zachichotała. Dziewczyny patrzyły na nas z nadzieją.
- Nie, nie jesteśmy razem. - powiedzieliśmy równocześnie. Spojrzeliśmy na siebie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Po około dwóch godzinach ceremonia ślubna dobiegała końca. Staliśmy z Martiną z przodu. Nasze dłonie cały czas były splecione razem. Sprawiało mi to ogromną przyjemność. Megan i Jerry wypowiadali przysięgę. Widać było ich miłość.
- Obiecuję Ci, że kiedyś też staniesz na ślubnym kobiercu, w pięknej białej sukni, jak najprawdziwsza księżniczka z bajek Disneya. - szepnąłem jej na ucho. Spojrzała na mnie zdziwiona. No tak, w końcu zabrzmiało to, jakbym mówił, że kiedyś to my będziemy parą młodą. Uśmiechnąłem się do niej i musnąłem jej policzek, po czym ponownie zatopiłem się w marzeniach o naszej wspólnej przyszłości.
Siedzimy razem z gośćmi w sali i przyglądaliśmy się parze młodej. Wesele odbywa się w starym zamku. Mimo to, nasz wzrok (czytaj Lodo, Cande, Alby i mój) był skierowany na Jorge i Martinę. Nasza przyjaciółka siedziała wtulona w niego. Trzymali się za ręce. To nie wygląda na przyjacielską relację...
- Pozwolisz, że na chwilę ci ją porwę? - powiedziałam do niego. Nie czekając na odpowiedź, pociągnęłam ją do łazienki.
- Co jest między tobą a Jorge? - spytałam. Zaśmiała się - to nie jest śmieszne. - powiedziałam.
- Przepraszam. - odparła.
- To tak czy nie? - zapytałam podekscytowana. Wzięła głęboki oddech i zrobiła długą przerwę. Niecierpliwiłam się coraz bardziej.
- Nie. - powiedziała - jesteśmy tylko przyjaciółmi - oznajmiła. Westchnęłam i wróciłyśmy na salę.
- No ale dlaczego? Tańczysz z Blanco, a ze mną nie? - spytał i zbliżył się do niej. Już mną trzęsło.
Rugerro
♥ ♥ ♥
Witam Was w ten sobotni wieczór :3
Tak, to jest rozdział :D
Naprawdę szybko mi się go pisało,
nie mam pojęcia czemu.
Może dlatego, że Paula (♥)
dała mi cały pomysł na wątek.
Dziękuję kochana :***
Czy tylko ja kocham tak tę sesję Alby? *.*
Dobrze, nie rozgaduję się. :P
Ferie mi się kończą... ;c
Dlatego dzisiaj duży szantażyk, bo rozdział był długi :)
28 komentarzy ~ rozdział 28
Dacie radę? :)
Besos :***
Mrs.Blanco
- A myślałem, że to panna młoda będzie dziś najpiękniejsza. Jak widać, pomyliłem się. - powiedział z uśmiechem. Na te słowa oblała się rumieńcem.
- Ty też wyglądasz niesamowicie. - powiedziała. Zaśmiałem się i pocałowałem ją w policzek.
- Idziemy? - spytałem. Ona jedynie uśmiechnęła się szeroko i splotła nasze dłonie razem, po czym wtuliła się w moje ramię. Z uśmiechem skierowaliśmy się przed hotel, gdzie czekały już na nas jej przyjaciółki.
- Tini! - zawołały szczęśliwe. Ona uśmiechnęła się szeroko wzruszona i oderwała się ode mnie, po czy podbiegła do nich. Patrzyłem na nie z uśmiechem. Tuliły się wszystkie nawzajem. Zaczęły coś szeptać między sobą. W międzyczasie spoglądały na mnie. Podszedłem do Tini i przytuliłem ją od tyłu.
- Tajemnico przede mną? Nieładnie księżniczko. - szepnąłem jej na ucho. Przymrużyła oczy i cicho zachichotała. Dziewczyny patrzyły na nas z nadzieją.
- Nie, nie jesteśmy razem. - powiedzieliśmy równocześnie. Spojrzeliśmy na siebie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Po około dwóch godzinach ceremonia ślubna dobiegała końca. Staliśmy z Martiną z przodu. Nasze dłonie cały czas były splecione razem. Sprawiało mi to ogromną przyjemność. Megan i Jerry wypowiadali przysięgę. Widać było ich miłość.
- Obiecuję Ci, że kiedyś też staniesz na ślubnym kobiercu, w pięknej białej sukni, jak najprawdziwsza księżniczka z bajek Disneya. - szepnąłem jej na ucho. Spojrzała na mnie zdziwiona. No tak, w końcu zabrzmiało to, jakbym mówił, że kiedyś to my będziemy parą młodą. Uśmiechnąłem się do niej i musnąłem jej policzek, po czym ponownie zatopiłem się w marzeniach o naszej wspólnej przyszłości.
Mechi
- Pozwolisz, że na chwilę ci ją porwę? - powiedziałam do niego. Nie czekając na odpowiedź, pociągnęłam ją do łazienki.
- Co jest między tobą a Jorge? - spytałam. Zaśmiała się - to nie jest śmieszne. - powiedziałam.
- Przepraszam. - odparła.
- To tak czy nie? - zapytałam podekscytowana. Wzięła głęboki oddech i zrobiła długą przerwę. Niecierpliwiłam się coraz bardziej.
- Nie. - powiedziała - jesteśmy tylko przyjaciółmi - oznajmiła. Westchnęłam i wróciłyśmy na salę.
Jorge
Siedziałem przy stole. Kątem oka widziałem Martinę zmierzającą w moją stronę. Jednak drogę zagrodził jej... Diego. Siedziałem blisko, więc wszystko słyszałem.
- Zatańczymy, piękna? - powiedział do niej.
- Raczej nie. - odpowiedziała.- No ale dlaczego? Tańczysz z Blanco, a ze mną nie? - spytał i zbliżył się do niej. Już mną trzęsło.
- Zostaw mnie. - poprosiła, gdy chciał ją pocałować.
- Jesteśmy sobie pisani. - szepnął i pogłaskał ją po policzku. Nie wytrzymałem i wstałem.
- Pan chyba pomylił partnerki. - powiedział oschle i objąłem Martinę od tyłu.
- Dziękuję. - szepnęła mi do ucha.
- Przerwałeś nam. - powiedział zły.
- Mówi się trudno. - wycedziłem przez zęby i skierowałem się z Tini do stolika.
- Pamiętaj, że niezależnie co by się działo, zawsze będzie przy Tobie. - szepnął jej do ucha.
- Kocham Cię. - dodałem w myślach. Usiedliśmy przy stoliku i patrzyliśmy, jak młoda para kroi tort. Pilnowałem, aby Dominguez nie zbliżył się więcej do mojej ukochanej.
- Pamiętaj, że niezależnie co by się działo, zawsze będzie przy Tobie. - szepnął jej do ucha.
- Kocham Cię. - dodałem w myślach. Usiedliśmy przy stoliku i patrzyliśmy, jak młoda para kroi tort. Pilnowałem, aby Dominguez nie zbliżył się więcej do mojej ukochanej.
Rugerro
Bawimy się już kilka godzin. Wszyscy się cieszą. Nadszedł czas na słynne "rzucanie welonem i krawatem". Kto złapie, ponoć znajdzie miłość w najbliższym czasie. Usta
wiliśmy się wszyscy. Z głośników wydobyła się zabawna piosenka. Megan najpierw rzuciła welon. Nie widziałem, kto go złapał, ale wiem, że Lodo, Mechi, Cande i Alba były przeszczęśliwe. Potem przyszedł czas na krawat. Jerry stanął tyłem i rzucił go. Nie złapałem go i rozejrzałem się.
Trzymał go Jorge.
- No ładnie stary. - zaśmiałem się.
- Ciekaw jestem, kto złapał welon... - powiedział niepewnie i założył krawat.
wiliśmy się wszyscy. Z głośników wydobyła się zabawna piosenka. Megan najpierw rzuciła welon. Nie widziałem, kto go złapał, ale wiem, że Lodo, Mechi, Cande i Alba były przeszczęśliwe. Potem przyszedł czas na krawat. Jerry stanął tyłem i rzucił go. Nie złapałem go i rozejrzałem się.
Trzymał go Jorge.
- No ładnie stary. - zaśmiałem się.
- Ciekaw jestem, kto złapał welon... - powiedział niepewnie i założył krawat.
Martina
Nie, nie, nie. To się nie dzieje. Złapałam welon. Czemu ja? Błagam, nie każcie mi teraz tańczyć przed wszystkimi. Niestety, moje kochane przyjaciółki wypchnęły mnie. Widziałam, że chłopacy zrobili to samo z przystojnym szatynem, którym okazał się być... Jorge! Odetchnęłam z ulgą. No ale tak, ja mam welon, on ma krawat... Błagam, powiedzcie mi, że to się nie dzieje.
Stoimy naprzeciwko siebie i patrzymy w oczy. Uśmiechamy się lekko. Nagle z głośników wydobyła się wolna piosenka.
- Zatańczysz? - spytał. Nie opierałam się. Zbliżyliśmy się do siebie. Splotłam nasze dłonie razem i wtuliłam się w niego. Pocałował mnie we włosy. Wywołało to u mnie przyjemny dreszcz. Wtuliłam się w niego i powoli zaczęłam kołysać do melodii. Uczynił to samo. Wszyscy patrzyli na nich zauroczeni. Rodzice Jorge także. Czułam się niesamowicie. Jak prawdziwa księżniczka.
Po kilku minutach piosenka dobiegła końca. Megan powiedziała, że mam zatrzymać welon. Podziękowałam jej i wyszłam na zewnątrz. Musiałam się przewietrzyć i przemyśleć parę spraw. Wyszłam na duży taras widokowy i oparłam się o marmurową barierę. Zamknęłam oczy i pozwoliłam, aby wiatr okalał moją twarz. Czułam, jak lekko rozwiewa moje włosy. Myślałam o tym, co dalej. Co robić, aby być szczęśliwą.
Poczułam dłonie na mojej talii. Uśmiechnęłam się lekko.
- Gdzie uciekłaś, księżniczko? - szepnął mi do ucha. Odwróciłam się w jego stronę.
- Musiałam odetchnąć. - powiedziałam. Pokiwał głową.
- Nie sądzisz, że to swego rodzaju przeznaczenie? Może pora przestać ukrywać uczucia i dać sobie szansę? Nie sądzisz? - powiedział na chwili ciszy. Popatrzyłam na niego pytająco. Moje serce biło jak oszalałe. Wtedy położył dłoń na moim policzku i złożył na moich ustach magiczny pocałunek. Tak, teraz jestem pewna. Mam przy sobie cały świat.
♥ ♥ ♥
Witam Was w ten sobotni wieczór :3
Tak, to jest rozdział :D
Naprawdę szybko mi się go pisało,
nie mam pojęcia czemu.
Może dlatego, że Paula (♥)
dała mi cały pomysł na wątek.
Dziękuję kochana :***
Czy tylko ja kocham tak tę sesję Alby? *.*
Dobrze, nie rozgaduję się. :P
Ferie mi się kończą... ;c
Dlatego dzisiaj duży szantażyk, bo rozdział był długi :)
28 komentarzy ~ rozdział 28
Dacie radę? :)
Besos :***
Mrs.Blanco