Chciałam zadedykować ten rozdział wszystkim osobom, które nadal są ze mną, wierzą we mnie i czytają to, co tutaj zamieszczam. Tym, którzy pamiętają o tej Mrs.Blanco. Dziękuję Słoneczka, jesteście dla mnie naprawdę WSZYSTKIM.
A tymczasem zapraszam na długo wyczekiwany rozdział.
Besos xx
Besos xx
Martina
Tamtejsze wydarzenie, te
wszystkie słowa… Zrobiły mi okropny mętlik w głowie. Nie, to nie może być
prawdą… A może jednak… Ehh. Jorge mnie kocha? Na sercu poczułam przyjemne
ciepło. Czyżby możliwe było, że darzymy się tym samym, magicznym uczuciem?
Delikatny i uroczy uśmiech wkradł się na moje usta i delikatnie się
zarumieniłam. Nagle, dotąd nie mam pojęcia skąd, pojawiło się przede mną
lustro. Dopiero teraz mogłam ujrzeć jak wyglądam. Oczy były zmęczone, a wargi
sine. Nie miałam na twarzy ani grama makijażu, jednak nie wyglądałam jak
potwór, a wręcz przeciwnie, niczym anioł. Włosy dłuższe niż zwykle, układały
się w delikatne fale. Miałam na sobie białą sukienkę z koronki. Sięgała mi
przed kolano oraz do łokcia. Na nogach miałam natomiast białe, niezbyt wysokie
szpilki. I jeszcze jeden szczegół, coś, co szczególnie rzuciło mi się w oczy.
Naszyjnik od Jorge. Biła od niego dziwna łuna. Delikatnie dotknęłam go.
- Byłem, jestem i będę. Zawsze, bo Cię kocham, słyszysz? – usłyszałam te słowa,
jednak jakby gdzieś w oddali. Głos także był rozmyty i niewyraźny, przez co nie
mogłam określić jego właściciela. Przeniosłam wzrok na lustro. Jego tafla
wydawała mi się połyskująca, jakby miała drugie dno. Spojrzałam w tył, z
nadzieją, że może pojawiło się wyjście bądź kolejne drzwi. Niestety nie. Ugh…
Czyli czeka mnie długa wędrówka. Poszukajmy jednak drugiej strony medalu. Będę
miała dużo czasu na przemyślenia. Nikt w końcu na mnie nie czeka. Łańcuszek
zaświecił mocniej. Nie, Jorge przecież ma Stephie…Mętlik powrócił. Możliwe,
żeby jednocześnie kochał mnie i Stephie? Przecież on taki nie jest. Niepewnie
dotknęłam lustra. Miałam rację. Moje chude palce znalazły się po jakiejś
drugiej stronie. Ponownie upewniłam się, czy nie ma czegoś za mną. Po dłuższej
chwili weszłam w tę tajemniczą i magiczną otchłań.
Po raz kolejny ujrzałam znajome
mi miejsce, No tak, to w końcu salon…Teoretycznie w moim domu, chociaż szczerze
mówiąc nie wiem jak to będzie, skoro okazało się, że German nie jest naszym
ojcem. Przeniosłam wzrok na kanapę, a tam ponownie ukazał się mój ukochany,
jednak tym razem z moim starszym bratem. Westchnęłam. Nie wytrzymywałam już
psychicznie, miałam wręcz ochotę w ogóle się nie budzić. Bo w sumie po co?
Usiadłam przed nimi na drugiej sofie, w celu dokładnego przysłuchania się
rozmowie, w końcu chyba nadal jestem w przeszłości, więc może dowiem się czegoś
nowego. Jeszcze raz zlustrowałam zapowiadającą się sytuację. Chwila. Pamiętam
ten moment. Byłam wtedy w kuchni i robiłam coś do jedzenia. To pierwsze
spotkanie mojego brata z Jorge, kiedy to dopiero do nas przyjechał, zanim
jeszcze poznał Germana i resztę. Przed nocą spadających gwiazd, a po kłótni
przez Agnes i Carlę. Tak, to było wtedy. Zerknęłam w stronę tamtego pomieszczenia.
Nikt się tam jednak nie krzątał, co w sumie jest logiczne, ja „jestem” teraz
tu. Wróciłam do obserwowania moich chłopaków.
- To kiedy mogę zacząć mówić do ciebie szwagrze? – zapytał Francisco. Znów to
uczucie. Serce mi się zatrzymało, a ja sama poczułam jak robi mi się gorąco. Wszystko
zaczyna mi się kleić w całość...
- Co? – wyprostował się. No właśnie, o czym ty mówisz? Mogłabym uwierzyć,
szkoda tylko, że nie chcę. Boję się, że to tylko moja wyobraźnia, a teraz
przeżywam y tylko chory sen… Że gdy wyzdrowieję to wszystko pryśnie, a jego nie
będzie. Boję się prawdy.
- No jak to co, pytam od kiedy mogę zacząć mówić do ciebie szwagrze. –
odpowiedział ze śmiechem. Westchnęłam.
- Francisco, to nie jest śmieszne… O co ci chodzi? – zapytał po raz kolejny już
lekko zdenerwowany. Widzę, że nie tylko ja jestem już zdenerwowana całą tą
sytuacją.
- Myślisz, że nie widać? Jeszcze nie prześledziłem Martiny, ale po tobie widać na
kilometr, że ona ci się podoba. – oboje zamarliśmy.
- Cicho, bo jeszcze usłyszy. – skarcił go Blanco. Zaczęłam się pocić, a obraz
ponownie zacząć się rozlewać. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale mam
nadzieję, że niebawem się to skończy. Ponownie znalazłam się w tym lustrzanym
miejscu. Muszę sobie wiele poukładać. Jak na razie wszystko wydaje mi się zbyt
idealne, żeby było prawdziwe. Mam nadzieję, że czas pokaże, czy Jorge
rzeczywiście darzy mnie uczuciem, jakim jest miłość. Nie widząc kolejnych drzwi
poczułam złość.
- O co w tym wszystkim chodzi?! – krzyknęłam. Rozniosło się echo, a naszyjnik
ponownie zaświecił. Dotknęłam go.
- Jeszcze nigdy nie byłem tak zakochany jak teraz, w Tobie. – ten sam głos. Był
trochę wyraźniejszy, jednak nadal nie mogłam ustalić, kto mówi to wszystko… Kto
wyznaje mi te uczucia. Starłam pojedyncze łzy i po raz kolejny już przeszłam
przez lustro.
To miejsce było banalne do
rozpoznania. Plan teledysku do „Naszej drogi”. No pięknie, czyli ta „dobra”
część tej mojej podróży w czasie dobiegła końca, tak? No dzięki. Rozejrzałam
się. Znów poczułam ból. Pocałunek tego zdrajcy i Stephie. Gdyby nie on… Kto
wie, może siedzielibyśmy z Jorge szczęśliwi i uśmiechnięci. No ale nie.
Wypadek, musiał być ten paskudny wypadek. Marzę tylko o pełnym powrocie do
zdrowia.
Odsunęli się od siebie. Mnie już tam wtedy nie było. Uciekłam zalana łzami, jak
teraz. Szkoda, że tu nie ma drogi ucieczki. Z grymasem wymalowanym na twarzy
spojrzałam na Jorge. Chwila… Czy on ma niezadowoloną minę?
- Coś nie tak kochanie? – zapytała Stephie. Poczułam jak mi się odbija. To było
okropne.
- Musimy porozmawiać. – powiedział – poważnie. – dodał od razu. Zauważyłam, że
czegoś nerwowo szuka. Albo kogoś. Chodził po całej Sali, po całym planie, pytał
wszystkich. A Stephie stała znudzona oglądając paznokcie. Nienawidzę jej. Jorge
wrócił po chwili, dzwoniąc do kogoś. Przeklnął pod nosem. Zapewne dlatego, że
ten ktoś nie raczył odebrać.
- Zadzwoń do mnie jak tylko będziesz mogła Tini, martwię się. – powiedział.
Czyli dzwonił do mnie? Niemożliwe. No ale dobrze, chcę wiedzieć co dalej. Jorge,
do rzeczy, proszę.
- Bo widzisz… Kiedyś nas coś łączyło. To było uczucie. Piękne uczucie. Ale ono
wygasło. Stephie przepraszam, ale… ale ja kocham inną. – moje brązowe źrenice
poszerzyły przynajmniej o kilkanaście milimetrów.
- Kogo? – spytała cicho. No właśnie, kogo? Wtedy nawet nie przeszło mi przez
myśl, że może chodzić o mnie. Zaczęłam kojarzyć fakty, z kim miał kontakt, kogo
mógł tak silnie pokochać.
- Kocham Martinę. – wyjaśnił. Zakręciło mi się w głowie. Obraz się rozmył
ponownie. Tym razem jednak o wiele mocniej. Wszystko zaczęło wirować.
- Tylko my.
- Na zawsze razem.
- Nigdy Cię nie opuszczę.
- Kocham Cię księżniczko.
- Martina … - słyszałam szepty zlewające się ze sobą. Tak bardzo się bałam…
I wtedy, zupełnie nagle, wszystko
ucichło. Otworzyłam oczy. Nie ma lustra. Widzę tylko dwoje drzwi. Mogę uciec?
Podeszłam do nich. Cała nadzieja prysła. Wielkimi literami na jednych napisane
było TERAŹNIEJSZOŚĆ, a na drugich PRZYSZŁOŚĆ. Czyli to dopiero początek.
Dowiedziałam się jedynie tego, że Jorge być może mnie kocha. Być może, bo nie
wiem, czy to co widziałam jest prawdą… Westchnęłam i udałam się w stronę
PRZYSZŁOŚCI.
PRZYSZŁOŚĆ
Czy mam zwidy? Czy to kościół? I
najwidoczniej odbywa się jakiś ślub, bo przy ołtarzu stoi dziewczyna w białej
sukni oraz dobrze zbudowany chłopak w smokingu. Niepewnym krokiem pełnym obaw udałam się do ołtarza.
Ujrzałam twarze młodej pary… I zamarłam. Nie wierzę. To ja? I Jorge?! My… my
razem? Jako małżeństwo, przy ołtarzu? O co tutaj chodzi?
- Ja, Jorge, biorę Ciebie Martino za żonę, i ślubuję ci miłość, wierność i
uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż
Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. – powiedział patrząc
mi głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ja, Martina, biorę Ciebie, Jorge za męża, i ślubuję ci miłość, wierność i
uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż
Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. – powtórzyłam. Po
dłuższym przemyśleniu muszę przyznać, że podoba mi się… Marzy mi się to od
dłuższego czasu. Bycie prawdziwą i jedyną panią Blanco. Wróciłam do ceremonii mojego
ślubu.
- Martino, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię
Ojca i Syna i Ducha Świętego. – odparł Jorge zakładając mi na palec złotą,
przepiękną obrączkę. Muszę przyznać, że mamy gust.
- Jorge, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca
i Syna i Ducha Świętego. – ponownie powtórzyłam słowa po Jorge i kapłanie. Gdy
ten oświadczył, że jesteśmy małżeństwem, mój ukochany od razu mnie pocałował.
Ta scena była tak idealna. Szkoda, że wyglądała jak wyrwana z jakiejś komedii
romantycznej. Westchnęłam rozmarzona, ale i odrobinę zmarnowana. Nie wiem co
mam myśleć. Czyżby była mi pisana przyszłość u boku Blanco? Wszystko ponownie
zaczęło się rozmywać, a po chwili znalazłam się w znanym mi już miejscu.
Czekałam tylko aż usłyszę głos z naszyjnika, nim przejdę dalej. To jednak nie
nastało. Nie rozumiem. To nie ma żadnego sensu. Czy ktoś może mi to wszystko
wytłumaczyć? Byłabym naprawdę wdzięczna. Westchnęłam i przeszłam przez taflę
lustra.
Teraz znajdowałam się w miejscu,
którego zupełnie nie kojarzyłam. Był to śliczny dom. Może się przejdę i obejrzę
go. Naprawdę podoba mi się w jaki sposób został urządzony. Bardzo pasuje do…
- Kochanie! – usłyszałam wołanie. Udałam się w stronę, skąd dochodził głos. Znalazłam
się w kuchni i ujrzałam… siebie. Tyle, że o jakieś siedem lat starszą. Nagle w
pomieszczeniu znalazł się, według „przepowiedni” mój przyszły mąż. Tak, mówię
tu o Jorge. Nie było po nas specjalnie widać, że jesteśmy już dorośli.
- Weźmiesz te truskawki? – zapytałam z uśmiechem. Blanco uśmiechnął się i
skinął głową, po czym chwycił koszyczek. Spojrzał na mnie i objął w pasie.
- Mówiłem Ci już, że Cię kocham? – zapytał z uśmiechem. Zaśmiałam się.
- Ze sto razy. – szepnęłam i odwróciłam się w jego stronę. Włożył mi truskawkę
do buzi, po czym słodko pocałował. Szkoda tylko, że mogę jedynie na to patrzeć.
Ale kiedy dłużej o tym myślę… To wszystko jest naprawdę słodkie i urocze. I
jeśli to wszystko rzeczywiście się sprawdzi, będę prawdziwą szczęściarą.
- Mamo, tato! – do moich uszu dostał się dziecięcy głosik chłopca i
dziewczynki. Dochodził bodajże z ogrodu. Jorge odsunął się ode mnie i wziął na
barana, po czym skierował w tamtą stronę. Śmialiśmy się. Szkoda, że aktualnie
nie jesteśmy w takich relacjach. Poszłam za nami/nimi do ogrodu, gdzie na
trawie bawiło się dwoje rozkosznych dzieci. Rodzice dołączyli do nich, a ja
stałam oparta o framugę drzwi, przyglądając im się. Mam szansę być naprawdę
szczęśliwa? Być panią Blanco? Mieć dzieci? Mam szansę mieć się do kogo
uśmiechać każdego dnia? Zamknęłam oczy na dłuższą chwilę, czując, że powracam
do lustrzanego pokoju. To jednak nie nastało. Po wirowaniu, tajemniczych szeptach
i całej reszcie znów ujrzałam przed sobą drzwi. Tym razem już tylko do
TERAŹNIEJSZOŚCI. Chyba nadchodzi chwila prawdy. Wzięłam głęboki oddech. Już
wiele przeszłam. I teraz dam radę. Pewnie nacisnęłam klamkę.
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Rozejrzałam się dookoła. To chyba
moja sala. Białe ściany, okna, meble. I ja, leżąca na środku w odcieniach
bieli. Moja skóra była blada. Ubrana byłam w białą koszulę nocną. Wargi… Sine.
Biło od nich zimno. Jedyne kolory tutaj tworzył Jorge. Chociaż i tak nie mam pojęcia
skąd się one u niego brały. Wyglądał jak wrak człowieka.
- Słyszysz mnie, prawda? – szepnął. Poczułam jakby szeptał mi to do ucha. Przez
moje ciało przepłynęły ciarki. Niepewnie podeszłam do łóżka i usiadłam na
skraju.
- Wiem, że słyszysz. – powiedział. Jego głos był pusty… Jakby wszystkie uczucia
wygasły. W moim oku zakręciła się łza.
- Słyszę. – szepnęłam. Jego kącik ust próbował unieść się w górę jednak nie dał
rady. Czy możliwe aby usłyszał? Chwycił moją kościstą dłoń i ucałował ją
delikatnie. Czułam to wszystko, z tą szczerą czułością. Darzył mnie jakimś
uczuciem. Uwierzyłam w to.
- Wróć do mnie. – powiedział cicho.
- Nie potrafię. Nie umiem stąd uciec… Boję się. – szeptałam przez łzy. Pogładził
moją dłoń kciukiem. Czułam, jak nawiązujemy jakiś kontakt…
- Nie bój się… Uda Ci się. Niedługo znów będziemy razem. – odparł. Po chwili
zamilkł i zacisnął usta w prostą linię. Nagle wściekły wstał z krzesła,
przewracając je. Wzdrygnęłam się. Przeklnął przez krzyk. Jeszcze nigdy nie słyszałam,
aby takie słowa padały z jego ust. Co się z nim dzieje?
- Dlaczego mi to robisz?! Dlaczego? – krzyczał – bawi Cię to?! Bawi Cię, że
cierpię?! – kontynuowałam. Wstałam i podeszłam do niego. Ujęłam jego twarz w
dłonie. Zupełnie znieruchomiał, jakby czuł mój dotyk, jakby naprawdę słyszał to
wszystko co mówiłam. Jego oczy były ciemniejsze niż normalnie. Tworzyły burzę.
Poczułam lekki strach.
- Uspokój się. – wyszeptałam. Nie pomogło – uspokój się. – powtórzyłam.
Soczewki przybrały swoją pierwotną barwę. Uśmiechnęłam się delikatnie – jeszcze
nie wiem jak wrócę, ale zrobię to. – szepnęłam.
- Obiecujesz? – zapytał. Pokiwałam głową.
- Obiecuję. – wyznałam. Pogładziłam jego policzek. Widzi mnie? Nie mam pojęcia,
ale ja naprawdę teraz do niego mówię.
- Kocham Cię. – wyszeptał. – łza wzruszenia zakręciła mi się w oku.
- Ja Ciebie też kocham. – odparłam. Uśmiechnął się. Nasze usta powoli zaczęły
łączyć się w pocałunku. Nie spieszyło nam się. Już po chwili moje ciało
przeszły najcudowniejsze na świecie dreszcze. Niestety ta chwila nie trwała
długo. Czułam jak moje ciało zanika.
- Jorge. – powiedziałam wystraszona.
- Martina, Martina! – mówił oszołomiony. Zniknęłam.
Do moich oczu dotarło ostre
światło, przez co moje powieki szybko opadły na dół. Obraz po chwili jednak
zaczął się wyostrzać. Znajomy widok… Biała sala. Białe ściany, meble, okna.
Rozejrzałam się. Na środku stał zdezorientowany Jorge. Dotarło do mnie co się
stało. Po kilku miesiącach wreszcie się obudziłam.
- Panie Blanco, jestem tutaj. – szepnęłam przygryzając wargę. Odwrócił się
szybko. W jego oczach zakręciły się łzy. Zaśmiałam się. Wstałam, a on podbiegł
do mnie, łapiąc mnie i podnosząc jak pannę młodą. Śmiałam się głośno, czując
jak kręcimy się szczęśliwi. Po chwili postawił mnie na ziemi, ujmując moją
twarz w dłonie.
- I że Cię nie opuszczę. – szepnął.
- Aż do śmierci. – dokończyłam i pocałowałam go.
♥♥♥
No i chyba mamy rozdział. Przepraszam, że nie umiem utrzymać systematyczności... Naprawdę przepraszam. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze tutaj jest. Nie wiem czy jest sens tłumaczyć się w notce informacyjnej. Jest szkoła, no i nie mam zbyt wiele czasu. Poza tym, ostatnio miałam głowę pełną pomysłów, jednak była też ze mną dziwna blokada. Ciężko mi to wytłumaczyć. Może inaczej. Siadałam do laptopa, otwierałam Word'a. No i pisz. Ale nie było tak łatwo.Po prostu miałam blokadę, jakoś nie umiałam. Dzisiaj jednak, pełna motywacji, powiedziałam sobie, że muszę napisać. Wyrzuty sumienia od tamtego czasu nie dawały mi spokoju. Mam nadzieję, że się podoba :). Bardzo mi zależy na tym rozdziale, bo osobiście jestem z niego bardzo zadowolona, zwłaszcza z ostatniej części. Rozdział jest praktycznie dwa razy dłuższy niż normalnie, więc sądzę, że jesteście zadowoleni. No i Jortini będę rozdział wcześniej - to chyba najlepsza wiadomość. Kończąc mój wywód, chciałabym zaprosić Was, moje #MrsBlanists (pozdrawiam Paulinę, która wymyśliła fandom! ♥) na mojego fanpage'a na Facebooku. Nareszcie go założyłam. Tam jestem cały czas, więc tam też możemy złapać o wiele lepszy kontakt, na czym bardzo mi zależy, gdyż jak każda bloggerka bardzo chciałabym poznać lepiej swoich czytelników. Tutaj proszę, od razu możecie przejść do strony:
Także to chyba na tyle. Szantażyk?
30 komentarzy - Rozdział 33
Słodkich snów, Mrs.Blanists ;*
Mrs.Blanco
Cudowny! ♥
OdpowiedzUsuńKochana rozdział perfecto , idealny , cudny , boski i istna perełka .
OdpowiedzUsuńMartina budzi się , a Jorge. Cały czas przy niej czuwa .
Jak słodko :)
Szkoda , że rozdział co dopiero teraz , ale ważne , że już jest .
Nie mam weny na notkę .
Czekam na kolejny rozdział , życzę weny . Do następnego
Doczekałam się w końcu!
OdpowiedzUsuńJupi Ja JEJ!
Rozdział cudowny.
Było warto czekać. Na prawdę było warto.
Rozdział taki słodko-wzruszający.
Ale nie!
Serce z kamienia jest to i nie ma łez :D
Jest jak widać późno.
Coś mi mówiło żeby nie iść spać.
I dobrze mówiło.
Nie dość że prolog na bloga swojego (niestety prowadzonego samodzielnie) napisałam to jeszcze na rozdział się załapałam. Jak cudnie.
Ale nie.
Teraz powaga.
Rozdział bardzo bardzo bardzo bardzo mi się podoba.
I rozumiem Cię... Sama mam szkołę.
3 gimnazjum i powinnam się uczyć, ale jestem leniwa :D
A na razie to ja idę koty ogarnąć i spać
Tobie również życzę dobranoc!
Asia Ari <3
Ooo :) Płaczę , nie no ... C.u.d.o !!!
OdpowiedzUsuńJorge i Tini <3 Uwielbiam ich ,
napisane rewelacyjnie ,czyta się świetnie ,
Nie mogę się doczekać nexa :*****
*-*
Wow nie spodziewalam się takiej akcji ale cale szczęście toni się już wybudzila i będą szczęśliwi. Czekam na kolejny, cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńCudeńko *-*
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńFantastycczny
Kc <3
Znowu Szantaż ;-;
OdpowiedzUsuńKomentujcie szybciej bo ja chce już rozdział :p
A ta duszyczka uparta jest strasznie więc raczej wcześniej go nie wstawi xdd
Dobrze wiesz co sądzę o rozdziale i za co Cię zabije przy następnym ^^
Także jeszcze 20 komentarzy i rozdział *^*
Superowy <3
OdpowiedzUsuńO jezu, to jest perfekcyjne!!! Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńI love
OdpowiedzUsuńWspaniały :* nigdy nie komentowałam ale zawsze czytałam. Codziennie wchodze na Twego bloga z nadzieją o nowy rozdział ^^ ten jak zwykle cudny <3 świetnie opisałaś stan Martiny, ale trochę nie ogarniam-ona jest w śpiączce czy śmierci klinicznej? Kojarzy mi sie trochę z "Zostań jeśli kochasz" :D boski czekam na beso Jortini :* pozdrowionka :* zapraszam do siebie http://martinastoessel-violettapolska.blogspot.com/ czekam na next <3
OdpowiedzUsuńTak bardzo kocham tego bloga. Te opowiadania są tak cudowne!!! Mam nadzieje że 30 komentarzy szybko się uzbiera bo chce przeczytać 33 ♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie ❤❤❤
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten sposób pisania opowiadań, w sensie to, że jest przeszłość, teraźniejszość i przyszłość xd
Cudownie piszesz! <3
Lil ly <3
Cudowny :*
OdpowiedzUsuńOhh niech już będzie 30 komentarzy! Chce kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńKochanie ja chce już rozdział !
OdpowiedzUsuńKOchana <33333Wreszcie się doczekałam <33333Od kiedy znalazłam Twój blog zawsze komebntuję anonimowo.Kiedyś pisałam z Tobą u Natali na asku.Bo czytałam wasze opowiadaniana pamiętasz?To ta co wierzy w Jortini tym bardziej teraz jak widać że od jakiegoś czasu pomiędzy nimi iskrzy..Szukałam Cię na asku,myślałam że Cię znalazłam ale to była Twoja przyjaciółka.Bardzo miła zupełnie jak Ty kochana,A póżniej napisałam do Ciebie mejla ale chyba zły adres bo nie mogłam doczekać się rozdziału.Najpierw napiszę Ci tu to co u niej
OdpowiedzUsuńKochaniutka<3333 Hey pamiętasz ?Kiedyś pisałam z Wami z Tobą i Viki u niej na asku jak pisałyście opowiadanie.Ja pisałam Wam opinię że wierzę w Jortini itp.Czytam Twojego bloga bo jak już wiesz masz niesamowity talent,wobrażnię,wrażliwość,delikatnośc,ciepło,romantyzm i potrafisz tak wpaniale
OdpowiedzUsuńprzekazywać uczucia bohaterów i,ukazać ich wnętrza,myśli dlatego tak łatwo się wczuć.jakbym oglądała film ,z niecierpliwością czekając na odcinek którego nie mogę się doczekać.Masz też taką łatwośc w przelewaniu słów na papier,Potrafisz zbudować napięcie ,co bardzo wciąga<33333 Czekałam,czekałam obs
obserwowałam aż znalazłam twojego aska z czym miałam problemy i postanowiłam do Ciebie napisać,Szkoda marnować takiego talentu,
Tak to ja pisałam bo myślałam że to Twoj ask.Chciałam żebyś wiedziała,A teraz co do rozdziału jak zwykle genialny,niesamowity,ujmujący,słodki i taki romantyczny<3333 I nasze ukochane jortini<3333 Takie realne <33333 Rozmarzyłam się :) Tak fajnie się to czyta jakby było rzeczywistością <33333 Jorge romantyczny słodziak,widać jak bardzo kocha Tinkę i że nie umiał by bez niej żyć.A te opisy czasowe niesamowite;) Wreszcie Tinka mogła dowiedzieć się prawdy i zobaczyć co Jorge o niej myśli i co do niej czuje,I zrozumieć że to ona jest jego wybranką:) Przenosząc się na plan teledysku mogła zobaczyć jak na prawdę wyglądała scena z pocałunkiem Jorge i Stepe i że to ona go pocałowała a on zupełnie tego nie chciał i się nie spodziewał .Mogła usłyszeć że nie kręci na dwa fronty jak jej się wtedy wydawało i wyznał Stepe prawdę że zakochał się w innej i jest nią właśnie ona.Z pewnością to pozwoliło jej zrozumieć że jej oskarżenia co do Jorge były nie słuszne.Nawet jej brat zauważył że nie jest mu obojętna,tylko ona nie widziała prawdy.Ale to wszytko pozwoliłó jej w końcu ją dostrzec i zrozumieć,Też bym chciała mieć możliwośc wiedzieć co mnie jeszcze czeka w przyszłości.A Violcia widziała piękny ślub-ona w białej sukni a przy jej boku nie kto inny jak jej kochany mąż Jorge.Ten świetnie użądzony dom w jej stylu,spędzanie ze sobą czasu,szalone szkrabiki i te truskawki w jej ustach:) Aw jakie to słodziaśne<33333 Kochany misiulek niosący żonę na rękach<3333 Wyjątkowi<3333 I na koniec to spodkanie,przebudzenie i wyznanie naszej opary gołąbków<33333
OdpowiedzUsuń- Panie Blanco, jestem tutaj. – szepnęłam przygryzając wargę. Odwrócił się szybko. W jego oczach zakręciły się łzy. Zaśmiałam się. Wstałam, a on podbiegł do mnie, łapiąc mnie i podnosząc jak pannę młodą. Śmiałam się głośno, czując jak kręcimy się szczęśliwi. Po chwili postawił mnie na ziemi, ujmując moją twarz w dłonie.
- I że Cię nie opuszczę. – szepnął.
- Aż do śmierci. – dokończyłam i pocałowałam go. To takie nieziemskie<333333 Odleciałam <33333 Z niecierpliwością czekam na next.Jesteś niesamowita<3333 I piszesz tak że z powodzeniem mogła byś wydać książkę.Trochę szkoda że tak nie regularnie ale ważne że Ci się udało<33333 Nie podawaj się:) Pisz dalej:) życzę weny:) Masz w sobie i tym co piszesz coś takiego niesamowitego że aż się rozpływam i wywołujesz u mnie stan euforii i radoiści:) A Twoj romantyzm i Twoja delikatnoiść i wrażliwość mnie po prostu powala,rozbraja.Ja czuję każdy gest,słowo,myśl każdego Twojego bohatera. Kocham Cię teraz się będę podpisywać bo tego nie robiłam -jortini
Kiedy następny rozdział
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł z tym podziałem na teraźniejszość, przeszłość i przyszłość :D
I taki długaaśnyy ^^
Czekam :D
Awww cudeńko. Płacze seriooooo
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńGenialny !
OdpowiedzUsuńJeju genialny,masz talent do pisania dziewczyno ! czekam na next
OdpowiedzUsuń30 komow czyli next
OdpowiedzUsuńNo to skoro mnie tu jeszcze nie było to postanowiłam wpaść :))
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny.
Muszę powiedzieć ze nie spodziewałam sie ze tak to rozwiniesz.
Ale ciekawie sie zapowiada.
Czekam niecierpliwie na kolejny :***
Buziaki Paula :**
Super rozdział
OdpowiedzUsuń