Strony

niedziela, 18 października 2015

Rozdział 33/ Czas tyka, Diego.




A dzisiaj bez dedykacji :)
Miłego wieczoru i lektury kochani ♥
Pamiętaj o komentarzu, tam na dole! :*







♥♥♥

Martina

Minął już miesiąc od mojego wybudzenia. Od tamtego czasu przez dwa tygodnie leżałam jeszcze na obserwacji, a gdy już wyszłam, przez kolejny tydzień i tak codziennie musiałam odwiedzać szpital, ze względu na badania. Na szczęście już wszystko w porządku. Mogę wrócić do szkoły, zająć się życiem prywatnym… No właśnie. Życie prywatne.
Dzień kiedy się wybudziłam był niesamowity. Chyba jeszcze nie widziałam, aby tyle osób było szczęśliwych naraz . Jorge czuwał ze mną całe dwadzieścia cztery godziny. Bardzo go kocham. Niestety… Następnego dnia nie przyszedł. Zostawił tylko bukiet białych róż, a pośród nich były dwie czerwone, które – jak zgaduję – miały symbolizować nas i nasze uczucia. Liczyłam na to, że pojawi się kolejnego dnia… Pomyliłam się. Czekałam każdego dnia, aby ujrzeć tę jego iskrę w oku, jego uśmiech, jego zmęczoną twarz, jego włosy w nieładzie. Czekałam na ciepło, które rozpływała się zawsze po moim ciele, gdy mnie przytula. Potrzebowałam go. A on zniknął. Nie mam pojęcia gdzie jest, ani co się z nim dzieje. Martwię się. Nie dał mi żadnego znaku. Po prostu odszedł. Może to, o czym śniłam nie jest prawdą? Może to wszystko było złudzeniem… Nie. Ufam Jorge’owi i wierzę, że jeśli nie daje żadnego znaku, to musi mieć powód… A jeśli coś się stało? Nie Tini, spokojnie. Na pewno byś wiedziała. Tylko tak się uspokajam. Liczę na to, że niebawem wróci. Teraz naprawdę muszę z nim porozmawiać. W końcu jest między nami uczucia i trzeba je pielęgnować. Już za kilka dni mojego urodziny. Osiemnaste. Nie planuję robić jakiejś większej imprezy, nie mam dla kogo. Dziewczyny wróciły do Argentyny, a Jorge zapewne również. Ewentualnie odwiedził Meksyk. Nie mam pojęcia, ale nie będę wnikać. Oby tylko nie zrobił nic głupiego. 
Spojrzałam na zegar. Już wieczór. Zastanawiałam się, co mogę jeszcze dzisiaj zrobić. W zasadzie powinnam odpoczywać, ale tak bardzo mam ochotę iść na rolki. No nic, spróbuję się wymknąć. Tata – dokładnie, nazywam już Alejandro tatą – bardzo czuwa nad tym, aby coś znów mi się nie stało. Założyłam czarne legginsy i biały t-shirt w emotikony. Na nogi wsunęłam swoje super-stary, a pod pachę wzięłam ukochane czarne rolki. Cicho i niepewnie zeszłam na dół, starając, aby rodzice mnie zauważyli. Ha! I udało się. W sumie nie było trudno. Wyszli coś załatwić. Nie mam pojęcia o co chodzi, zostawili tylko kartkę, że mamy się nie martwić i wrócą późno, a kolacja jest w lodówce. 
Muszę przyznać, że od czasu, kiedy na jaw wyszło, iż German nie jest naszym ojcem, moje stosunki z bratem bardzo się ociepliły. Staraliśmy się trzymać razem, to bardzo nam pomagało. No ale wcześniej był ten wypadek. Chciałabym wymazać go z pamięci i mam nadzieję, że mi się to uda. Ale wracając do Francisco. Jestem w szoku, jak bardzo może być kochany i opiekuńczy. Jest naprawdę uroczy. Cały czas pytał jak się czuję, czy czegoś potrzebuje. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilą. W końcu nie muszę chyba ukrywać, że sytuacja, przed jaką postawił nas German nie była prosta. Nie chcę do tego wracać, bo to naprawdę bolesny temat. Najbardziej nie potrafię zrozumieć Angie. Dlaczego ona mogła zrobić coś takiego? Czyżby po prostu o tym wszystkim nie wiedziała? A może razem z Germanem planowała to porwanie, a później jedynie próbowała zyskać moją sympatię, gdybym dowiedziała się prawdy? Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć. Byłyśmy naprawdę blisko, była dla mnie jak najprawdziwsza mama, której podobno nie miałam od piątego roku życia. Teraz kiedy o tym myślę, nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co musieli czuć Mariana i Alejandro. Są cudownymi ludźmi i żałuję, że początkowo byłam wobec nich tak okrutna. Mimo tego, rozumieli mnie. Naprawdę, tacy rodzice to skarb. Jestem szczęściarą, że mam ich wszystkich, całą trójką. Nie poradziłabym sobie. 


Ruszyłam przed siebie. Usiadłam na krawężniku i założyłam rolki, po czym płynnymi ruchami skierowałam się w stronę parku. Tam lubię jeździć najbardziej. Zwłaszcza teraz, kiedy nie ma już byt wielu osób, jednak nie jest jeszcze ciemno. Wiatr delikatnie rozwiewał mi moje długie, niezwiązane włosy, a ostatnie promyki zachodzącego słońca muskały mi skórę. Zamknęłam na moment oczy delektując się chwilą, co było błędem, bo po chwili poczułam jak na kogoś wpadam.

- Przepraszam. – powiedziałam speszona wstając i otrzepując się. Brawo Tinka, musiałaś jak zwykle coś odwalić. Jeszcze wpadłam na jakiegoś chłopaka, no jeszcze lepiej. Spojrzałam na bruneta, który również otrzepywał się z piasku. No nie. Jednak nie żałuję. Musiałeś się znowu zjawić? Westchnęłam niezbyt zadowolona.
- To znowu ty, Dominguez? – powiedziałam znudzona. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się pod nosem.
- Jak widać. – zaśmiał się. Mam nadzieję, że nie zacznie znowu tych swoich gierek, bo nie cierpię ich. Pałam do niego taką nienawiścią. Najchętniej uderzyłabym go, ale gdyby Jorge się dowiedział, to zapewne nie był by zadowolony. Jakby nie patrzeć to jego kuzyn, czy się lubią, czy nie, i musi to uszanować.


Diego

Zmieniłem się. Może tego po mnie nie widać, ale zmieniłem się. Po tamtej akcji na weselu wyjechałem na miesiąc do Portugalii. Chciałem kogoś poznać i poznałem. Tamta dziewczyna była niesamowita. Wiele we mnie zmieniła. Przerwałem na chwilę moje przemyślenia i spojrzałem na Martinę.

- A ty gdzie? – zapytałem, widząc jak odjeżdża.

- Do domu. – syknęła w ogóle się nie zatrzymując. Pobiegłem za nią i chwyciłem jej nadgarstek, po czym odwróciłem w swoją stronę. Jej oddech przyspieszył, co mogło oznaczać, że chyba się przestraszyła.
- Puść mnie. – poprosiła. Pokręciłem głową – puść mnie, bo zacznę krzyczeć. – zagroziła.
- Zmieniłem się. – powiedziałem. Popatrzyła na mnie, a po chwili zaczęła się śmiać. 
- Dobry żart. – odparła, wyrywając dłoń z mojego uścisku. Ja jednak byłem zupełnie poważny. Zlustrowała mnie od góry do dołu – dlaczego mam ci uwierzyć? – zapytała zakładając ręce na piersiach.  Westchnąłem.
- Dasz się zaprosić na spacer? Wtedy wszystko ci opowiem. – zaproponowałem. Pomyślała chwilę i niechętnie, ale zgodziła się.

Przez długi czas spacerowaliśmy w ciszy. Najwidoczniej nie miała zamiaru ze mną rozmawiać. W sumie nie dziwię jej się. Nie było między nami zbyt kolorowo. 

- Słyszałem, że miałaś wypadek. – powiedziałem spoglądając na nią, próbując zacząć jakąkolwiek rozmowę. Pokiwała tylko głową, a jej wzrok nadal był wlepiony w chodnik – już wszystko w porządku? – zapytałem. Spojrzała na mnie podejrzliwie.

- Słuchaj, powiedz czego chcesz, a nie udawaj kochanego kumpla. – powiedziała oschle – kasy? Czy może trafiłeś do paki i szukasz kogoś kto cię wyciągnie, hm? – dodała.
- Dlaczego od razu się do mnie uprzedzasz? – zapytałem zatrzymując się. Zaśmiała się.
- Bo wiem jaki jesteś Diego. Myślisz, że nie pamiętam, jak pobiłeś Jorge? Jak leciałeś tylko i wyłącznie na kasę Germana? – spytała. 
- Ale zmieniłem się, zrozum! – podniosłem ton. Jej oczy pociemniały.
- Nie podnoś na mnie głosu. Nie jestem jakąś lalą, żebym pozwalała sobie, abyś mną pomiatał. – syknęła i ruszyła w stronę domu.
- Byłem w Portugalii. Poznałem kogoś i zakochałem się. Zmieniłem się Martina, proszę cię, uwierz mi! – zawołałem za nią zrezygnowany. Przystanęła na chwilę. Widziałem, że westchnęła. Odwróciła się i podeszła do mnie.
- Masz pięć minut. – powiedziała.


Usiedliśmy w małej kawiarni nieopodal. Ona nie zamówiła nic, ja za to poprosiłem o coś trochę mocniejszego. 

- Czas tyka, Diego. – powiedziała patrząc na ogromny zegar wiszący na ścianie. Pokiwałem głową i odstawiłem kieliszek.

- Po weselu naszej kuzynki, Jorge i mojej, postanowiłem zwiedzić trochę świata. Za punkt obrałem sobie Portugalię. Spędziłem tam wspaniały miesiąc. – zacząłem – już pierwszego dnia mojego pobytu tam poznałem kogoś wyjątkowego. Miała na imię Ashley. Miała cudowne, kręcone blond włosy. I te oczy, koloru oceanu. Już od pierwszego spojrzenia zauważyłem w niej wyjątkowe iskry. To była miłość od pierwszego wejrzenia. – oczy szatynki delikatnie się powiększyły – wiem co sobie teraz pomyślisz. Ktoś taki jak ja i miłość. Bez sensu, czyż nie? Ale w tym przypadku było inaczej. To właśnie miłość do niej mnie zmieniła. Zacząłem jej opowiadać o sobie. Zawsze słuchała. – zacząłem jej opowiadać o wszystkim, co przeżyłem z blondynką. Widziałem, jak z każdą chwilą Martina zaczyna mi wierzyć, że przekonuje się do mnie.
- I nie powiedziałeś jej, że ją kochasz?! – zapytała zbulwersowana Martina. Siedzimy aktualnie u mnie i rozmawiamy. Zupełnie zmieniła zdanie o mnie, choć widzę, że nadal jest ostrożna. W zasadzie to się jej nie dziwię. Po tym, jak wyglądała nasza znajomość i tak jestem w szoku, że tak szybko dała mi drugą szansę. 
- No nie. – westchnąłem, przyznając, że poczułem do Ashley coś silniejszego.
- Jesteś głupi. – stwierdziła – zakochałeś się, dziewczyna z tego co mówisz odwzajemnia twoje uczucie, a ty jej o tym nie mówisz. – skrytykowała mnie.
- Chwila chwila, a czy tak samo nie jest przypadkiem z tobą i Jorge? – na moje słowa Tini zarumieniła się.
- Można powiedzieć, że nie jesteśmy już tylko przyjaciółmi. – powiedziała, stając przy oknie i patrząc na ulicę pogrążoną w głębokiej nocy.
- Co? – zapytałem zdziwiony podchodząc do niej.
- No bo… Nie mogę tego nazwać ani przyjaźnią ani związkiem. To coś jakby pomiędzy. – wyjaśniła. Pokręciłem głową.
- Oj Stoessel. – zaśmiałem się.
- Jakiś problem, Dominguez? – spytała z lekkim uśmiechem. Zacząłem się śmiać, a na jej ustach pojawił się uroczy uśmiech.
- To jak, przyjaciele? – zapytałem po chwili rozkładając ręce.
- Przyjaciele. – odpowiedziała mi z uśmiechem przytulając się do mnie.


♥♥♥

Tam, tam, tam! Chyba po raz pierwszy mam napisany rozdział już następnego dnia po dodaniu poprzedniego ^^ Ale jestem zadowolona, bo dzięki temu mam czas na zaczęcie pisanie rozdziałów na zapas, zwłaszcza, że teraz jakoś bardzo łatwo mi idzie. Ogólnie długość jest taka jak zawsze, tylko napisałam te dwie osoby, dłuższe niż normalnie :) W tym rozdziale nie wiedziałam, czy zacząć już urodziny Martiny, czy może jeszcze nie. I wtedy wymyśliłam to, co właśnie przeczytaliście, to na górze :) . No i gdzie jest Jorge? Wszystko wyjaśni się w kolejnych rozdziałach ^^ No i Ashley, nowa miłość Diego. Jak myślicie, coś z tego będzie? :* W szkole dużo nauki, dlatego piszę weekendami. Proszę więc, jeśli zdarzy się taka sytuacja, że rozdział pojawi się z opóźnieniem - zrozumcie mnie. Ja też jestem człowiekiem :)
No i muszę Wam powiedzieć, że jestem mega szczęśliwa <3 W niedzielę spotkałam się z moją najlepszą internetową przyjaciółką, Olą (Alexandra). To było kilka wspaniałych godzin. Do teraz oglądając filmy płaczę wieczorami. Nie chcę jednak tutaj pisać o tym wszystkim, dlatego - jeśli chcielibyście wiedzieć jak wygląda naszą przyjaźń - pisze w komentarzu :*
Przypominam o stronie na Facebooku! :) KLIK ♥


35 komentarzy - rozdział 34


Besos,
Mrs.Blanco







39 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ouuu to chyba ja *^*
      Ogólnie to chyba wiesz,że Cię zabije
      Gdzie jest Jorge ? :o
      Zagadam do Ciebie później to może mi coś zdradzisz :p
      Tak to właśnie jest kiedy twoja przyjaciółka odkłada wszystko na ostatnią chwilę.
      No ale nic..
      Rozdział cudowny pingwinku tylko Jorge mi tu brakuje :/
      Kolejny rozdział chcę widzieć wcześniej :p
      Znowu szantaż ? ;-;

      Usuń
  2. Jejku cudowny jak zawsze *-*
    Diego się zmienił - zakochał - WOW.
    Ale gdzie jest Jorge? Gdzie on jest?
    Porwali go kosmici? XDDD

    Wspaniały i do następnego.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku bardzo fajny rozdział :** Ja się domyślam co z Jorge, ale wolę nie mówić żeby nie było... Ooo niezły szantażyk aż 35 komentarzy. Mam nadzieję że się szybko uzbiera, bo chce przeczytać kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :*
    Tini Aleksandra ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny !!
    Zastanawia mnie tylko co się stało z Jorge...
    A co do notki to chętnie poczytałabym o IF bo zawsze interesował mnie ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze zawalisty powiem ci :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny!
    Gdzie Jorge?
    Może zrobi Tince niespidzianka i zjawi się w jej urodziny?
    Czy Diego zmienił się naprawdę? Czy to jakiś jego plan?
    Ludzie co z wami? KOMENTOWAĆ :D
    Szybko, szybko chce już next. Odwala mi.
    Zapraszam do mnie wpadnij
    http://kochamleonetteforever.blogspot.de/?m=1

    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki ♥ ♡ ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. KOMENTUJE XD Następny rodziła chce nooo ;c Najlepszy blog z opowiadaniami ;*

    TONI I JORGE

    Oni muszą być razem *-* Są idealni *-* Kobieto w niepewności nas trzymasz xD Ja tu czekam na nextaa i myślę "Pewnie Jorge i Toni będą razem ", a tu kurde Diego -.- xD Ten cwel wrócił -.- Mam nadzieje, ze się na prawdę zmienił, bo jak nie to pójdę tam do niego wezmę kabel i tak mu tyle spiore... -.- XD Agreszyyyn zuzu xd A w następnym rozdziale będą urodzinki ^-^ Ciiiiiii, nie zepsujesz mi tej chwili xd żeby nie było czytałam każdy rozdział od początku regularnie 8) tylko nie komentowałam xs teraz będę xd No to ten... juz się rozpisałam j ten... no....ten no..... zapomialam.........xD Aha ... juz wiem xD Poproszę ślicznie o dedykacje dla Zuzu ^-^ xD Teraz czekam ładnie na następny rozdzial ..... to sobie poczekam....xd bo jest 10 komentarzy xD Po spamie może w komach....hmmmmm...xddd Dobra żegnam xd poproszę o dedykacje xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Superowy rozdział, ale dziewczyno błagam zlituj się. Wystarczy już tych szantażów!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty. Cudowny. Genialny
    Gdzie tego Jorge wcielo?
    Diego się zmienił.
    Tini i Diego przyjaciele.
    Ashley- milosc Diego?
    Czekam na next :-)

    Pozdrawiam Królik!
    Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow!!!! Super :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajna notka :*
    Zapraszam do siebie http://wjegooczach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow brak mi slow. Nie no serio rozdzial jest super a nawet i jeszcze lepszy- brakuje mi określenia. Kurcze gdzie wcielo Jorge'a? Gdzie on się podziewa? Mam nadzieje ze jak to sie mowi wroci z pompą i będzie Leonetta. Zastanawia mnie jedna rzecz. A mianowicie czy Diego naprawdę się zmienili, czy to jest jeden wielki blef? Dobra nie będę się rozpisywac, w wielkim skrócie CZEKAM NA NEXT:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku cudeńko

    OdpowiedzUsuń
  15. Ahhh chce juz next!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Niech już będzie odpowiednia ilość komentarzy, chce next! :'''(

    OdpowiedzUsuń
  17. Już nie mogę doczekać się next :)

    OdpowiedzUsuń
  18. AWW WSPANIAŁY ROZDZIAŁ CZEKAMY NA NASTĘPNY<3

    OdpowiedzUsuń
  19. Już nie.mogę doczekać się kolejnego rozdziału , pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  20. W 3 godz przeczytałam wrzystkie rozdziały, pierwszy raz jestem na tym blogu i bardzo mi się podoba i oczywiście czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam na nexcik

    OdpowiedzUsuń
  22. Hejo tu ja Kate. Nie wiem czy mnie znasz ale mniejsza. Rozdział cudo! A gdzie jest Jorge? Ciekawe. Czekam na next
    Besos:-*
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  23. Chce juz next :''(((

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. Hej mam nadzeje ,że szybko dodasz rozdział ,jesteś najlepszą blogerką na świecie!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej, niedawno trafiłam na Twojego bloga i musze przyznać, że mega cieszę się iż tu trafiłam <3
    Opowiadanie, genialne. Nie mam słów ;D
    Serdecznie zapraszam ;)
    http://el-amor-leonetta.blogspot.com/
    Miłego Dnia :) (Przepraszam za spam)

    OdpowiedzUsuń
  27. Swietny blog zapraszam do mnie http://tiniijorgemystory.blogospot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudowny!

    Kiedy pojawi sie next?
    Nie moge sie doczekać <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje i powoduje uśmiech na mojej twarzy ♥
Napisanie rozdziału zajmuje mi czasem kilka godzin, a wyrażenie opinii
tylko parę minut ☺