- Czujemy to oboje,
serce nam to mówi. I ucho słyszy delikatny nasz szept. – usłyszała cichy głos
za sobą. Odwróciła się i zobaczyła go. Podszedł do niej z uśmiechem. Przygryzła
dolną wargę, widząc go znów przed sobą. Był idealny i tak strasznie realny, niczym
figura woskowa. Podeszła jeszcze bliżej, aby móc zaciągnąć się jego cudownymi
perfumami, które tak uwielbiała. Zamknęła oczy, a już po chwili do jej nozdrzy
dotarł magiczny zapach wody kolońskiej. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka,
a ona sama zarumieniła się delikatnie. Zaśmiał się cicho widząc to. Otworzyła
oczy i pokazała mu język, zakładając ręce na piersiach. Wiatr zawiał, a z drzew
spadło kilka liści, będących płatkami róż. Księżyc również zaświecił mocniej.
Dopiero teraz mogła mu się dokładnie przypatrzeć. Uwielbiała to robić,
zwłaszcza, gdy nie widział.
Jego rysy twarzy.
- A Ty wiesz, że strasznie mi przypominasz pewną
osobę. – zachichotała.
- Kogo? – spytał z uśmiechem bawiąc się jej włosami.
- Takiego pana, przez którego opuściłam się w nauce i teraz muszę brać u Ciebie korki z chemii. – wytłumaczyła. Widziała, jak zaciska lekko pięść – takiego pana, o którym myślę dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez całe dnie i noce – zacisnął dłoń mocniej – takiego pana, którego nazywam moim księciem z bajki. – szepnęła z subtelnym uśmiechem. Jego oczy momentalnie się powiększyły. Przytulił ją do siebie.
- Już dość marzeń na dziś, księżniczko. – powiedział – wracamy do zeszytów.
- Kogo? – spytał z uśmiechem bawiąc się jej włosami.
- Takiego pana, przez którego opuściłam się w nauce i teraz muszę brać u Ciebie korki z chemii. – wytłumaczyła. Widziała, jak zaciska lekko pięść – takiego pana, o którym myślę dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez całe dnie i noce – zacisnął dłoń mocniej – takiego pana, którego nazywam moim księciem z bajki. – szepnęła z subtelnym uśmiechem. Jego oczy momentalnie się powiększyły. Przytulił ją do siebie.
- Już dość marzeń na dziś, księżniczko. – powiedział – wracamy do zeszytów.
Jego oczy.
- Gramy w skojarzenia? – zapytała siadając na ławce
zmęczona już długim spacerem.
- To zaczynaj. – zaśmiał się widząc ogniki w jej oczach.
- Klejnoty. – powiedziała.
- Diamenty. – szepnął.
- Rubiny. – kontynuowała.
- Szmaragdy. – mówił.
- Twoje oczy. – odparła. Odsunął się lekko spoglądając na nią pytająco – Twoje oczy są inne, zupełnie wyjątkowe. Jak szmaragdy. Dlatego tak uwielbiam w nie patrzeć. – wyznała. Pocałował jej dłoń i zmienił temat. Westchnęła cicho i wróciła do gry.
- To zaczynaj. – zaśmiał się widząc ogniki w jej oczach.
- Klejnoty. – powiedziała.
- Diamenty. – szepnął.
- Rubiny. – kontynuowała.
- Szmaragdy. – mówił.
- Twoje oczy. – odparła. Odsunął się lekko spoglądając na nią pytająco – Twoje oczy są inne, zupełnie wyjątkowe. Jak szmaragdy. Dlatego tak uwielbiam w nie patrzeć. – wyznała. Pocałował jej dłoń i zmienił temat. Westchnęła cicho i wróciła do gry.
Jego włosy.
- Psujesz mi fryzurę. – powiedział niezadowolony
poprawiając włosy.
- Nie moja wina, że matka natura postanowiła zrobić z Ciebie ideał. – mruknęła ponownie psując mu grzywkę. Westchnął zły – już się tak nie denerwuj, złość piękności szkodzi. – zażartowała, jednak on jedynie zgromił ją wzrokiem. Podciągnęła kolana do głowy, a na jej twarzy pojawił się grymas – żebyś wiedział, że Cię kocham jak głupia to wszystko wyglądałoby inaczej. – pomyślała i wyszła.
- Nie moja wina, że matka natura postanowiła zrobić z Ciebie ideał. – mruknęła ponownie psując mu grzywkę. Westchnął zły – już się tak nie denerwuj, złość piękności szkodzi. – zażartowała, jednak on jedynie zgromił ją wzrokiem. Podciągnęła kolana do głowy, a na jej twarzy pojawił się grymas – żebyś wiedział, że Cię kocham jak głupia to wszystko wyglądałoby inaczej. – pomyślała i wyszła.
Jego uśmiech.
Siedziała na lotnisku nerwowo pukając paznokciami w
ławkę.
- No dalej, gdzie jest ten samolot. – syknęła. Nie widziała go jedynie dwa tygodnie, ale zdążyła się stęsknić za jego oczami, uśmiechem…
- Pasażerowie lotu Mediolan – Buenos Aires proszeni są o przejście do sali odlotów. – jej rozmyślenia przerwał damski głos dochodzący z głośnika. Jak poparzony pobiegła tam. Już po chwili ujrzała go, taszczącego ogromną walizkę. Zaśmiała się cicho i rzuciła mu na szyję.
- Tęskniłam. – szepnęła. Kątem oka widziała jak się uśmiecha – a za tym jeszcze bardziej. – przyznała z motylkami w brzuchu.
- No dalej, gdzie jest ten samolot. – syknęła. Nie widziała go jedynie dwa tygodnie, ale zdążyła się stęsknić za jego oczami, uśmiechem…
- Pasażerowie lotu Mediolan – Buenos Aires proszeni są o przejście do sali odlotów. – jej rozmyślenia przerwał damski głos dochodzący z głośnika. Jak poparzony pobiegła tam. Już po chwili ujrzała go, taszczącego ogromną walizkę. Zaśmiała się cicho i rzuciła mu na szyję.
- Tęskniłam. – szepnęła. Kątem oka widziała jak się uśmiecha – a za tym jeszcze bardziej. – przyznała z motylkami w brzuchu.
Jego głos.
- Zaśpiewaj mi, jeszcze tylko raz. - poprosiła.
- Nie, naprawdę nie umiem. - westchnął kładąc się na łóżku z gitarą.
- A jeśli zaśpiewam z Tobą? - zapytała niepewnie siadając po turecku. Spojrzał na nią z iskrą w oku - to jak? - zapytała zadowolona. W ramach odpowiedzi, usłyszała jedynie akordy do piosenki Sheeran'a. Przygryzła wargę słysząc ponownie jego aksamitny głos. Chwilę później dołączyła swój, lekko się wahając. Słysząc jej wokal w jego oczach pojawiły się ogniki tańczące do piosenki. Serce łomotało jej jak nigdy, co zapewne było spowodowane wzrokiem szatyna, który bez przerwy znajdował się w jej czekoladowych tęczówkach.
- Nie, naprawdę nie umiem. - westchnął kładąc się na łóżku z gitarą.
- A jeśli zaśpiewam z Tobą? - zapytała niepewnie siadając po turecku. Spojrzał na nią z iskrą w oku - to jak? - zapytała zadowolona. W ramach odpowiedzi, usłyszała jedynie akordy do piosenki Sheeran'a. Przygryzła wargę słysząc ponownie jego aksamitny głos. Chwilę później dołączyła swój, lekko się wahając. Słysząc jej wokal w jego oczach pojawiły się ogniki tańczące do piosenki. Serce łomotało jej jak nigdy, co zapewne było spowodowane wzrokiem szatyna, który bez przerwy znajdował się w jej czekoladowych tęczówkach.
Jego objęcie.
- Zostań jeszcze, tylko chwilkę. – poprosiła przez
łzy podnosząc na niego, chcącego wyjść z pokoju – proszę. – dodała cicho
łamliwym głosem. Wypuścił powietrze z ust i uśmiechnął się lekko, po czym znów
ją przytulił. Wtuliła się w niego niczym w pluszaka.
- Ty mnie nigdy nie zostawisz, prawda? – spytała cicho. On jedynie pocałował ją w głowę, dając poczucie bezpieczeństwa. Zatonęła w jego ramionach, uspokajając się.
- Nigdy. – szepnął. Uśmiechnęła się lekko.
- I będzie mnie przytulał? – zapytała niepewnie. Roześmiał się i pstryknął ją w nosek.
- Ty mnie nigdy nie zostawisz, prawda? – spytała cicho. On jedynie pocałował ją w głowę, dając poczucie bezpieczeństwa. Zatonęła w jego ramionach, uspokajając się.
- Nigdy. – szepnął. Uśmiechnęła się lekko.
- I będzie mnie przytulał? – zapytała niepewnie. Roześmiał się i pstryknął ją w nosek.
Jego obecność.
- Potrzebuję Cię. – oznajmiła – potrzebuję Cię jak
nigdy, a Ty zostawiasz mnie, teraz. Kiedy nie mam nikogo, tylko Ciebie. –
dodała z wyrzutem patrząc w ich urocze zdjęcie stojące na jej szafce nocnej –
gdzie jesteś, gdzie, pytam?! – krzyknęła z bólem przez łzy.
- Nie krzycz. – powiedział cicho. Odwróciła się zdziwiona – nawet mnie nie przytulisz? – zaśmiał się wystawiając do niej ramiona. Rzuciła mu się na szyję.
- Gdzie byłeś? – zapytała po chwili.
- Ćwiczyłem na torze. – oznajmił – zabije mnie, jak się zorientuje, że zwiałem. – dodał ze śmiechem. Uśmiechnęła się sztucznie, słuchając kolejnej historii o jego dziewczynie, którą pragnęła być.
- Nie krzycz. – powiedział cicho. Odwróciła się zdziwiona – nawet mnie nie przytulisz? – zaśmiał się wystawiając do niej ramiona. Rzuciła mu się na szyję.
- Gdzie byłeś? – zapytała po chwili.
- Ćwiczyłem na torze. – oznajmił – zabije mnie, jak się zorientuje, że zwiałem. – dodał ze śmiechem. Uśmiechnęła się sztucznie, słuchając kolejnej historii o jego dziewczynie, którą pragnęła być.
Po prostu On.
Był dokładnie taki, jak
jej wymarzony rycerz w lśniącej zbroi. Przejechała dłonią po jego policzku z
uśmiechem.
- Kocham Cię. – szepnęła. Uśmiechnął się i położył swoją dłoń na jej dłoni, która nadal spoczywała na jego policzku. Patrzyła na jego oczy, uśmiech, na jego samego. Wreszcie miała go przy sobie i tylko dla siebie. Po chwili poczuła, jak ich usta łączą się w pocałunku. Zamknęła oczy szczęśliwa. Kochała go, szalenie mocno. Szkoda, tylko, że to wszystko było jej chorym wyobrażeniem. Bo wszystko prysło, wraz z dźwiękiem budzika. Gdyby tylko wiedziała, że on po prostu się boi…
- Kocham Cię. – szepnęła. Uśmiechnął się i położył swoją dłoń na jej dłoni, która nadal spoczywała na jego policzku. Patrzyła na jego oczy, uśmiech, na jego samego. Wreszcie miała go przy sobie i tylko dla siebie. Po chwili poczuła, jak ich usta łączą się w pocałunku. Zamknęła oczy szczęśliwa. Kochała go, szalenie mocno. Szkoda, tylko, że to wszystko było jej chorym wyobrażeniem. Bo wszystko prysło, wraz z dźwiękiem budzika. Gdyby tylko wiedziała, że on po prostu się boi…
♥♥♥
Witam ♥
Dzisiaj szybko, oto OS.
Taki sobie, wiem, ale tylko to zdołałam dla Was wyskrobać
w ramach rekompensaty za brak rozdziału, który jest w przygotowaniu :)
Już 1 września, kiedy te wakacje minęły ;_;
Nie przedłużając, tak, nie mam czasu,
chcę abyście wczytali się w to co jest u góry i spróbowali odgadnąć,
o co w tym wszystkim chodzi ;)
Dlaczego Violetta tak dziwnie się zachowuje, Leon zresztą też,
co czują naprawdę, a co robią?
A może co powinni zrobić? ^^
Piszcie mi o tym w komentarzach, jestem ciekawa Waszych pomysłów!
Jeżeli chcecie więcej One Shotów tego typu,
również dajcie znać :*
Tego naprawdę świetnie mi się pisało ;3
A tymczasem
Bueanos Noches ♥
Mrs.Blanco