Akurat upiekłam moje małe zapiekanki z mozzarellą, pomidorem i bazylią. Zaniosłam je do salonu, jednak zastałam tam tylko mojego brata.
- Gdzie jest Jorge? - zapytałam stawiając posiłek na stoliku.
- Prosił, żeby ci przekazać, że musiał iść coś załatwić, i że będzie na ciebie czekał o 17 w Cafe' 70. - powiedział lekko zmieszany. Francisco i zmieszanie? Coś mi tu nie grało. Czułam, że oni coś kombinują. I to za moimi plecami!
- Dasz radę siostrzyczko. Ja się zajmę kanapeczkami, a ty wyglądem. - zaśmiał się. Pokazałam mu język i szybko ruszyłam na górę w celu odpowiedniego przygotowania się.
- Miłej randki! - krzyknął Fran, kiedy miałam już wychodzić.
- To nie randka, tylko przyjacielskie spotkanie. - powiedziałam.
- Mów co chcesz, ja i tak wiem swoje. - zaśmiał się. Pokazałam mu tylko język i wyszłam.
Jorge
Czekałem na Martinę zniecierpliwiony. Nagle ktoś podszedł mnie od tyłu i zakrył oczy. Wiedziałem, że to ona, poznałem to po tych delikatnych dłoniach.
- Zgadnij kto to. - powiedziała.
- Hmm... Ruggero? - postanowiłem się z nią trochę podroczyć.
- Nie, zgaduj dalej. - odpowiedziała.
- To może Facundo?
- Pudło! - zaśmiała się.
- To ja już nie wiem. Stephie? - wymyśliłem. Nie chciałem jej zranić, ale chyba do tego doszło.
- Nie, to ja głupku... - zaśmiała się siadając naprzeciwko mnie.
- Wiedziałem. Wszędzie poznam te aksamitne dłonie. - skomplementowałem ją, na co ona tradycyjnie się zaczerwieniła.
- To po co mnie tu ściągnąłeś? - zapytała.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Wiesz co dzisiaj jest?
- Nie mam pojęcia. - pokręciła przeczącą głową.
- Noc spadających gwiazd. Chodź. - chwyciłem jej dłoń i ruszyliśmy. Widziałem zachwyt w jej oczach. Jechaliśmy tak długo, że akurat zdążyło się ściemnić.
- Pozwól, że zawiążę ci oczy. - oznajmiłem, po czym uczyniłem to co miałem. Prowadziłem ją, aż wreszcie byliśmy na miejscu.
- A teraz... popatrz! - zdjąłem z jej oczu chustkę. Byliśmy na wysokim wzgórzu, a pod nami rozciągał się cały Madryt. Wcześniej rozłożyłem tu koc i zapaliłem świeczki, dla nastroju.
- Jorge, ja... ja nie wiem co powiedzieć. Tu jest pięknie! - zachwycała się.
- To nie koniec. - dodałem.
Położyliśmy się na kocu rozmawiając. Już po chwili spadła pierwsza gwiazda.
- Każda gwiazda spełnia jedno marzenie. Jakie jest twoje pierwsze? - zapytałem.
- Chciałabym, aby już do końca moich dni było tak wspaniale. A twoje?
- Chciałbym, aby dziewczyna, która mi się podoba odwzajemniała uczucia. - palnąłem.
- A nie odwzajemnia? Pytałeś ją o to? - zatroszczyła się, nie wiedząc, że tak naprawdę chodzi o nią samą.
- Nie, ale... to skomplikowane. - powiedziałem.
Noc była cudowna. Dużo rozmawialiśmy. Tini nagle zaczęła się trząść.
- Zimno ci... weź moją bluzę. - podałem jej przedmiot.
- Nie, wtedy ty zmarzniesz.
- Daj spokój. - uśmiechnąłem się do niej. Niedługi czas potem zasnęła. Rozmyślałem jeszcze parę minut, i w końcu uczyniłem to samo.
Obudziły nas promienie słońca.
- Dziękuję ci Jorge. Jeszcze nigdy nie widziałam spadających gwiazd. - powiedziała, po czym pocałowała lekko mój policzek.
Myślałem nad tym co powiedziała mi Martina. Może rzeczywiście powinienem z nią o tym porozmawiać?
- Martino, pamiętasz, jak mówiłem ci tej dziewczynie? Bo widzisz, ja... - zacząłem.
- Już wiem! Może przećwiczymy to nawzajem na sobie? Bo... ja też mam taką nieodwzajemnioną sympatię... - zaproponowała niepewnie.
- Dobrze, to niezły pomysł. - odpowiedziałem. Ja miałem zacząć. Zaprowadziłem ją w romantyczne miejsce. Musiało być idealnie. Przecież wyznanie uczuć musi być wyjątkowe.
Usiedliśmy na ławce.
- Martina, bo widzisz... Muszę ci o czymś powiedzieć. Bo ty... jesteś dla mnie bardzo ważna. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Zależy mi na tobie, bo... czuję, że ja już nie chcę być twoim przyjacielem. Chciałbym być dla ciebie kimś więcej. Bo widzisz... podobasz mi się. Ba, ja cię kocham! Kocham, cię, rozumiesz? - powiedziałem pewnie.
- A teraz zamknij oczy. - poprosiłem.
- Jorge... - zaprotestowała.
- Proszę. Wyobraź sobie, że jesteśmy w bardzo romantycznym miejscu. I gra romantyczna muzyka. A teraz... brakuje już tylko jednego. -
- Czego? - zapytała.
Poniosły mnie emocje. Zrobiłem coś, czego nie powinienem. Zbliżyłem się do Tini, i złożyłem na jej malinowych ustach delikatny pocałunek. Trwaliśmy tak chwilę. Po chwili odsunąłem się. Widziałem w jej oczach zakłopotanie, szok i niepewność. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, co przed chwilą się wydarzyło.
Ostatnio nie myślę. Dlaczego tak łatwo daję się ponieść emocjom?! Jestem głupi. Właśnie zniszczyłem coś wyjątkowego. Piękną przyjaźń, na której tak mi zależy! Miałem nadzieję, że nie będę musiał tego powtarzać, ale... Co ja zrobiłem?!
♥♥♥
Witam :)
Nie no, naprawdę jestem w ogromnym szoku o.O
NAPISAŁAM ROZDZIAŁ!
Nie no, to nie rozdział, tylko jakieś byle co... I jakie krótkie :(
Ale serio, jestem już baaardzo zmęczona i marzę o odpoczynku,
więc, to chyba tyle z mojej strony.
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Pamiętajcie o komentarzach!
15 komentarzy - rozdział 25 ♪
Besos :***
Mrs.Blanco