Rozdział dedykuję Martinie Blanco :*
Miłej lekturki ^^
♥♥♥
Martina
Stałam w bezruchu. Jedynie moje usta były lekko otwarte. Nerwowo przełykałam ślinę. Uszczypnęłam się - nie, to nie sen... Nie mogłam nic zrobić. Tylko słuchałam. Sama nie wiedziałam, czy wykonywać jakikolwiek ruch, to był szok. Po moim policzku spłynęła jedna, słona łza. Zaczęłam iść w JEGO kierunku. Śpiewał te samą piosenkę, którą mi prezentował. Nie widział mnie.
- Te piosenkę, dedykuję dziewczynie, która wywróciła moje życie do góry nogami. Nie widzę jej tutaj, ale pomimo tego wiem, że jest najwspanialszą osobą na świecie. - powiedział po chwili. Zaczął śpiewać TEN utwór. Ten, który trzymał mnie przy życiu, kiedy podzieliły nas kilometry. I nie wytrzymałam. Zapomniałam o pocałunku. Świat się zatrzymał. Był tylko on i ja. Wydawało mi się, że nikogo poza nami nie ma, pomimo tego, że jeszcze mnie nie zauważył. Kroczyłam coraz to pewniejszym krokiem. Stałam lekko za publicznością. Patrzyłam na niego. Widziałam w jego oczach pasję, ale także smutek. I wtedy to się stało. Nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się lekko. Moje oczy wypełniły się wzruszeniem. Kiedy mnie zobaczył, jego wokal stał się zupełnie inny. Śpiewał tak jak w Buenos Aires. Z taką radością. Patrzyliśmy sobie w oczy. Ja szłam w jego kierunku. On zszedł ze sceny i uczynił to samo. Byliśmy ze sobą twarzą w twarz. Nasze dłonie splotły się razem. Właśnie śpiewał refren. Pociągnął mnie na scenę i podał mikrofon. Śpiewaliśmy obydwoje z taką radością. Pomimo tego, że widziałam go dwa tygodnie temu, stęskniłam się za nim niewiarygodnie.
- Chcę patrzeć na ciebie
chcę śnić o tobie,
chcę przeżyć z tobą każdą chwilę.
Chcę cię przytulić,
chcę pocałować,
chcę ciebie mieć blisko siebie...
Jesteś tym czego potrzebuje,
chcę śnić o tobie,
chcę przeżyć z tobą każdą chwilę.
Chcę cię przytulić,
chcę pocałować,
chcę ciebie mieć blisko siebie...
Jesteś tym czego potrzebuje,
Przecież tym co czuję jest
Miłość... - zaśpiewaliśmy ostatni refren. To było magiczne. Przytuliłam się do niego. Znowu poczułam to ciepło i bezpieczeństwo. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam jego szmaragdowe oczy. Wytarł mi łzy.
- Już dobrze Tini. Jestem tutaj, teraz wszystko będzie tak jak dawniej... - przytulił mnie jeszcze mocniej. Po chwili uświadomiliśmy sobie, że ludzie nadal na nas patrzą. Pożegnał się z publicznością i pomógł mi zejść ze sceny. Kiedy już byliśmy za kulisami rzuciłam mu się na szyję. On przytulił mnie jeszcze mocniej. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Ale potem znowu będziemy musieli się pożegnać, bo będziesz wracał do Buenos Aires...
- Już dobrze Tini. Jestem tutaj, teraz wszystko będzie tak jak dawniej... - przytulił mnie jeszcze mocniej. Po chwili uświadomiliśmy sobie, że ludzie nadal na nas patrzą. Pożegnał się z publicznością i pomógł mi zejść ze sceny. Kiedy już byliśmy za kulisami rzuciłam mu się na szyję. On przytulił mnie jeszcze mocniej. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Ale potem znowu będziemy musieli się pożegnać, bo będziesz wracał do Buenos Aires...
- Nie myśl o tym teraz, Tini. Żyjmy chwilą. - powiedział i przytulił.
- My... My musimy porozmawiać. - zaczęłam po chwili dosyć poważnym tonem.
- Tak, wiem... - usiedliśmy przy jednym ze stolików. Wiedziałam, że Alba obserwuje całą sytuację z daleka. Jednak teraz najważniejszą dla mnie rzeczą, była szczera rozmowa z Jorge.
- No więc... - próbowałam zacząć.
- Zdaję sobie sprawę, że chodzi ci, o... o nasz pocałunek na lotnisku. - powiedział delikatnie, nie chcąc dopuścić do sprzeczki.
- Bałam się do ciebie zadzwonić albo napisać, ponieważ nie wiedziałabym co ci powiedzieć... - kontynuowałam.
- My... My musimy porozmawiać. - zaczęłam po chwili dosyć poważnym tonem.
- Tak, wiem... - usiedliśmy przy jednym ze stolików. Wiedziałam, że Alba obserwuje całą sytuację z daleka. Jednak teraz najważniejszą dla mnie rzeczą, była szczera rozmowa z Jorge.
- No więc... - próbowałam zacząć.
- Zdaję sobie sprawę, że chodzi ci, o... o nasz pocałunek na lotnisku. - powiedział delikatnie, nie chcąc dopuścić do sprzeczki.
- Bałam się do ciebie zadzwonić albo napisać, ponieważ nie wiedziałabym co ci powiedzieć... - kontynuowałam.
- Rozumiem cię. Miałem tak samo... - tym mnie zaszokował... - Martina, przepraszam, ale... ale ja muszę o to zapytać. Zbyt wiele znaczy dla mnie nasza znajomość, to wszystko zbyt wiele dla mnie znaczy. Chcę wiedzieć, czy... Czy ten pocałunek coś dla ciebie znaczył? Poczułaś coś? - zamarłam. Pomimo tego, że przygotowywałam się na to pytanie od dawna, wiedziałam co chcę mu powiedzieć, teraz w gardle stanęła mi kula. Zapomniałam o wszystkim. W jego oczach widać było, że przeszedł to samo co ja... Ale... Ale przecież jemu ktoś się podoba! Przypomniałam sobie teraz jego rozmowę z Ruggiem. Więc... Co ja mam odpowiedzieć? "Tak, podobasz mi się już długi czas i pocałunek był magiczny, nie zostawisz mnie już, prawda?"... No właśnie ... To był okropny dylemat. Jednak on nie odwzajemnia moich uczuć. Nie chce, żeby to wpłynęło na nasze relacje...
- J-ja... - patrzył na mnie spokojnym wzrokiem, ale nie uśmiechał się. Był zestresowany.
- Spokojnie. Jeżeli nie jesteś jeszcze gotowa na odpowiedź, to powiedz. - jego kąciki ust lekko uniosły się do góry.
- J-ja... - patrzył na mnie spokojnym wzrokiem, ale nie uśmiechał się. Był zestresowany.
- Spokojnie. Jeżeli nie jesteś jeszcze gotowa na odpowiedź, to powiedz. - jego kąciki ust lekko uniosły się do góry.
- Nie. Ja też... twierdzę tak samo. Zapomnijmy. - uśmiechnęliśmy się do siebie szeroko.
- Przyjaciele? - zapytałam.
- Przyjaciele. - odpowiedział uśmiechnięty. Cieszę się, że wszystko wróciło do normy. Możemy się przy sobie zachowywać normalnie.
- A więc, co cię sprowadza do Madrytu? - zapytałam po chwili.
- Chciałem przylecieć do ciebie. Poza tym, akurat, co trochę mnie dziwi, zaproszono mnie na otwarcie tej kawiarenki. Nie sądziłem, że przyjdziesz. A poza tym... Już jutro rano wylatuję. Dlatego bałem się, że odwiedzę Madryt i cię nie zobaczę. Ale jednak stało się inaczej. I jesteś tutaj! - uśmiechnął się szeroko.
Jorge
Rozmawiamy już tyle czasu, ale jeszcze nie zabrakło nam tematów do rozmowy. Pocałunek... Wiedziałem, że powie nie, więc nie mogłem powiedzieć, że ja coś poczułem. Przez te dwa tygodnie odłożyłem karierę na boczny tor. Musiałem się pozbierać po wyjeździe Martiny - najcudowniejszej dziewczyny jaką znam. Ale dałem radę. I powróciłem. Mam tyle ofert. Nagranie nowej płyty, teledysku, wywiady, programy. Ale dam radę. Bo wiem, że ona będzie przy mnie. Daje mi siłę.
- Jorge, jesteś tam? - usłyszałem ten aksamitny głos.
- C-co? Tak, tak, yhm... - próbowałem się ocknąć - słuchaj Tini, chciałbym ci kogoś przedstawić. - oznajmiłem. Ona lekko przekręciła głową i obdarzyła mnie wzrokiem "o co chodzi?". Skierowaliśmy się w stronę sceny.
- Tini, poznaj moich przyjaciół z zespołu. - powiedziałem a ona tylko się uśmiechnęła i wystawiła rękę.
- Martina, dla przyjaciół Tini. Miło mi was poznać. - powiedziała.
- Cześć, jestem Facu, a to Rugg, Nico i Samuel. - przedstawili się każdy po kolei. Od razu było widać, że Martina im się spodobała. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś nas woła. Okazało się, że wszyscy chcieli, aby mój zespół zagrał jeszcze. Spojrzałem pytająco na Tini. Chcieliśmy ten czas spędzić razem.
- Leć. Pokaż im, na co cię stać. - dała mi buziaka w policzek i puściła moją rękę. Dałem znać chłopakom, że idziemy. Ustawiliśmy się przy mikrofonach. Wszyscy zajęli miejsca siedzące. Jednak najlepszy widok miała moja przyjaciółka. Siedziała na samym środku. Uśmiechnąłem się do niej, a ona wysłała mi buziaka. Poczułem takie ciepło na sercu. Odwróciłem się do chłopaków, gdyż chciałem dać im znać że możemy zaczynać. A oni? Śmiali się pod nosem.
- Co, zazdrośni? - zapytałem z szyderczym uśmieszkiem.
Odwróciłem się z powrotem i zaczęliśmy grać. Złapałem kontakt wzrokowy z Tini. Śpiewałem dla niej. Ona śmiała się, często odwracała wzrok. A mnie to cieszyło. Wymyśliłem ciekawą rzecz, która sprawi, że moja ukochana będzie jeszcze szczęśliwsza. W piosence, którą śpiewaliśmy, czyli "Kiedy idę" był wers, gdzie ja odbieram telefon i mówię "kochanie". Postanowiłem, że akurat w tym momencie zadzwonię do niej i kiedy ona odbierze, ja akurat to powiem. Zrobiłem to o czym pomyślałem. I wszystko się udało. Ona zaczęła się śmiać. Kiedy piosenka dobiegła końca wyciągnąłem dłoń do Tinity. Ona tylko pokiwała przecząco głową, ale to i tak nic nie dało, bo ja podszedłem do niej, chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem na scenę.
- A teraz przed państwem, piękna i utalentowana, Martina Stoessel we własnej piosence, "W moim świecie"! - zapowiedziałem, a ona tylko spojrzała na mnie wzrokiem ~już nie żyjesz~.
Zagraliśmy pierwsze nuty utworu i Tini zaczęła śpiewać. Na początku lekko zestresowana, ale potem tak się rozkręciła, że wszyscy klaskali w rytm jej kompozycji. Kiedy skończyła została obdarzona ogromnymi brawami. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Nagle zaczęli krzyczeć, że chcą coś jeszcze. Oznajmiłem im, że na razie nie ma więcej piosenek.
- Tak właściwie, to ostatnio napisałam nową... - powiedziała do mnie.
- To wspaniale, ale nie znamy nut, nie podegramy ci. - odpowiedziałem z lekkim smutkiem. Wtedy ona zbiegła ze sceny, ale już po chwili powróciła z partyturami. Lekko zapoznaliśmy się z tym i już po chwili byliśmy gotowi. Martina zaczęła śpiewać.
- Nie wiem czy to dobrze, nie wiem, czy to źle.
Nie wiem czy powiedzieć, nie wiem czy milczeć.
Czym jest to co czuję wewnątrz mnie,
Dziś pytam siebie, czy to jest miłość.
Tymczasem coś o tobie mówi mi.
Tymczasem coś urosło we mnie.
Znalazłam odpowiedź
na moją samotność.
Teraz wiem, że żyć to marzyć.
Teraz wiem, że ta ziemia jest niebem,
Kocham cię, kocham cię.
Że w twoich ramionach
Już się nie boję.
Kocham cię, kocham cię.
Że już tęsknię za twoimi oczami,
wierzę ci, wierzę ci. - skończyła i my także. Ta piosenka jest piękna. Poczułem, jak robi mi się ciepło na sercu, kiedy śpiewała każdy wers. To było coś magicznego. Jednak publiczność nadal nie miała dosyć. I tak wyszło, że Tini śpiewała jeszcze z nami różne piosenki. Kiedy wreszcie po dwóch godzinach zeszliśmy ze sceny, okazało się, że jest już bardzo późno i zamykają.
- Jorge, dziękuję ci za to popołudnie. Przeżyłam coś wspaniałego. - powiedziała.
- Nie, to ja dziękuję tobie. - przytuliłem ją - odprowadzę cię. - zaproponowałem.
Ona zgodziła się. Szliśmy rozmawiając, jednak wcześniej byliśmy jeszcze na lotnisku pożeganć Albę. Tini uroniła kilka łez, jednak szybko je ścierała, mając nadzieję, że tego nie zauważę. Jednak chyba jej nie wyszło, bo sam jej te łzy wycierałem.
Nim się obejrzeliśmy byliśmy już u naszego celu.
- Jorge, musisz wyjeżdżać? - zapytała.
- Niestety. Też tego nie chcę. - powiedziałem z grymasem na twarzy.
- Wejdziesz? - zaproponowała.
- Nie, nie chcę ci robić problemów. Wiem jaki jest twój tata.
- I dlatego najwyższa pora, aby się zmienił. - pociągnęła mnie za rękę. Po chwili byłem już w domu Martiny. Wszystko było tu takie idealne, dokładnie tak jak ona.
- Jestem! - krzyknęła na cały dom.
- Oh, Tinitko, kochanie, w samą porę. Zaraz będę podawać kolację. - moim oczom ukazała kobieta około pięćdziesiątki. Pomyślałem, że to zapewne ich gosposia.
- Oj kochanie, czemu nie mówiłaś, że mam naszykować dodatkowe nakrycie? - zapytała spoglądając na mnie.
- Spokojnie, ja...
- Jorge zostanie u nas dzisiaj na kolacji. - dokończyła za mnie Martina.
- Dobrze... - powiedziałem udając skrępowanie, jednak w środku aż skakałem z radości.
- Olgo, po co szykować dodatkowe nakrycie? - z pomieszczenia (zapewne gabinetu) wyłonił się wysoki mężczyzna. Czyli to jest ojciec Tini.
- Bo mamy gościa tato... Ah, jesteś zbyt zapracowany. - zaśmiała się. I wtedy pan Stoessel zauważył mnie.
- Tato, to jest Jorge. Mój przyjaciel. Poznaliśmy się w Argentynie. - przedstawiła mnie. Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem i podał rękę. Przywitaliśmy się. Po chwili ciszy to on się odezwał.
- To ten, przez którego tak płakałaś dwa tygodnie? - zapytał. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Tato! - krzyknęła - słuchaj, my pójdziemy do mojego pokoju, jak kolacja będzie gotowa to nas zawołajcie. Chwyciła moją dłoń i zaprowadziła do swojego królestwa. Usiadła na łóżku i na początku uroniła jedną łzę. A potem kolejną, i kolejną... Podszedłem do niej. Chwyciłem za podbródek i uniosłem jej delikatną twarzyczkę tak, abym mógł patrzeć w jej cudowne morze czekolady.
- Nie płacz. Nie warto. - pocieszałem ją.
- Tak jest zawsze. Mój ojciec nawet nie stara się mnie zrozumieć. Mało rozmawiamy. Gdyby nie ty, to już dawno by mnie tu nie było. Byłabym w jakimś szpitalu psychiatrycznym.
- Przestań tak mówić. Jesteś silną dziewczyną. - przytuliłem ją, a ona się we mnie wtuliła.
Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Był to starszy mężczyzna w karmelowym garniturze, nażelowanych włosach i małych okularach.
- Kolacja jest już na stole... - kiedy zauważył nasz uścisk dokończył zmieszany - przepraszam, że przeszkodziłem...
- W niczym nie przeszkodziłeś Ramallo. A no właśnie, wy się jeszcze nie znacie. To jest Jorge, mój przyjaciel. - powiedziała w kierunku mężczyzny - Jorge, to jest Ramallo. Prawa ręka mojego ojca.
Przywitaliśmy się ze sobą. Po twarzy od razu było widać, że z tym człowiekiem nie będę miał problemów.
- Jorge, jesteś tam? - usłyszałem ten aksamitny głos.
- C-co? Tak, tak, yhm... - próbowałem się ocknąć - słuchaj Tini, chciałbym ci kogoś przedstawić. - oznajmiłem. Ona lekko przekręciła głową i obdarzyła mnie wzrokiem "o co chodzi?". Skierowaliśmy się w stronę sceny.
- Tini, poznaj moich przyjaciół z zespołu. - powiedziałem a ona tylko się uśmiechnęła i wystawiła rękę.
- Martina, dla przyjaciół Tini. Miło mi was poznać. - powiedziała.
- Cześć, jestem Facu, a to Rugg, Nico i Samuel. - przedstawili się każdy po kolei. Od razu było widać, że Martina im się spodobała. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś nas woła. Okazało się, że wszyscy chcieli, aby mój zespół zagrał jeszcze. Spojrzałem pytająco na Tini. Chcieliśmy ten czas spędzić razem.
- Leć. Pokaż im, na co cię stać. - dała mi buziaka w policzek i puściła moją rękę. Dałem znać chłopakom, że idziemy. Ustawiliśmy się przy mikrofonach. Wszyscy zajęli miejsca siedzące. Jednak najlepszy widok miała moja przyjaciółka. Siedziała na samym środku. Uśmiechnąłem się do niej, a ona wysłała mi buziaka. Poczułem takie ciepło na sercu. Odwróciłem się do chłopaków, gdyż chciałem dać im znać że możemy zaczynać. A oni? Śmiali się pod nosem.
- Co, zazdrośni? - zapytałem z szyderczym uśmieszkiem.
Odwróciłem się z powrotem i zaczęliśmy grać. Złapałem kontakt wzrokowy z Tini. Śpiewałem dla niej. Ona śmiała się, często odwracała wzrok. A mnie to cieszyło. Wymyśliłem ciekawą rzecz, która sprawi, że moja ukochana będzie jeszcze szczęśliwsza. W piosence, którą śpiewaliśmy, czyli "Kiedy idę" był wers, gdzie ja odbieram telefon i mówię "kochanie". Postanowiłem, że akurat w tym momencie zadzwonię do niej i kiedy ona odbierze, ja akurat to powiem. Zrobiłem to o czym pomyślałem. I wszystko się udało. Ona zaczęła się śmiać. Kiedy piosenka dobiegła końca wyciągnąłem dłoń do Tinity. Ona tylko pokiwała przecząco głową, ale to i tak nic nie dało, bo ja podszedłem do niej, chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem na scenę.
- A teraz przed państwem, piękna i utalentowana, Martina Stoessel we własnej piosence, "W moim świecie"! - zapowiedziałem, a ona tylko spojrzała na mnie wzrokiem ~już nie żyjesz~.
Zagraliśmy pierwsze nuty utworu i Tini zaczęła śpiewać. Na początku lekko zestresowana, ale potem tak się rozkręciła, że wszyscy klaskali w rytm jej kompozycji. Kiedy skończyła została obdarzona ogromnymi brawami. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Nagle zaczęli krzyczeć, że chcą coś jeszcze. Oznajmiłem im, że na razie nie ma więcej piosenek.
- Tak właściwie, to ostatnio napisałam nową... - powiedziała do mnie.
- To wspaniale, ale nie znamy nut, nie podegramy ci. - odpowiedziałem z lekkim smutkiem. Wtedy ona zbiegła ze sceny, ale już po chwili powróciła z partyturami. Lekko zapoznaliśmy się z tym i już po chwili byliśmy gotowi. Martina zaczęła śpiewać.
- Nie wiem czy to dobrze, nie wiem, czy to źle.
Nie wiem czy powiedzieć, nie wiem czy milczeć.
Czym jest to co czuję wewnątrz mnie,
Dziś pytam siebie, czy to jest miłość.
Tymczasem coś o tobie mówi mi.
Tymczasem coś urosło we mnie.
Znalazłam odpowiedź
na moją samotność.
Teraz wiem, że żyć to marzyć.
Teraz wiem, że ta ziemia jest niebem,
Kocham cię, kocham cię.
Że w twoich ramionach
Już się nie boję.
Kocham cię, kocham cię.
Że już tęsknię za twoimi oczami,
wierzę ci, wierzę ci. - skończyła i my także. Ta piosenka jest piękna. Poczułem, jak robi mi się ciepło na sercu, kiedy śpiewała każdy wers. To było coś magicznego. Jednak publiczność nadal nie miała dosyć. I tak wyszło, że Tini śpiewała jeszcze z nami różne piosenki. Kiedy wreszcie po dwóch godzinach zeszliśmy ze sceny, okazało się, że jest już bardzo późno i zamykają.
- Jorge, dziękuję ci za to popołudnie. Przeżyłam coś wspaniałego. - powiedziała.
- Nie, to ja dziękuję tobie. - przytuliłem ją - odprowadzę cię. - zaproponowałem.
Ona zgodziła się. Szliśmy rozmawiając, jednak wcześniej byliśmy jeszcze na lotnisku pożeganć Albę. Tini uroniła kilka łez, jednak szybko je ścierała, mając nadzieję, że tego nie zauważę. Jednak chyba jej nie wyszło, bo sam jej te łzy wycierałem.
Nim się obejrzeliśmy byliśmy już u naszego celu.
- Jorge, musisz wyjeżdżać? - zapytała.
- Niestety. Też tego nie chcę. - powiedziałem z grymasem na twarzy.
- Wejdziesz? - zaproponowała.
- Nie, nie chcę ci robić problemów. Wiem jaki jest twój tata.
- I dlatego najwyższa pora, aby się zmienił. - pociągnęła mnie za rękę. Po chwili byłem już w domu Martiny. Wszystko było tu takie idealne, dokładnie tak jak ona.
- Jestem! - krzyknęła na cały dom.
- Oh, Tinitko, kochanie, w samą porę. Zaraz będę podawać kolację. - moim oczom ukazała kobieta około pięćdziesiątki. Pomyślałem, że to zapewne ich gosposia.
- Oj kochanie, czemu nie mówiłaś, że mam naszykować dodatkowe nakrycie? - zapytała spoglądając na mnie.
- Spokojnie, ja...
- Jorge zostanie u nas dzisiaj na kolacji. - dokończyła za mnie Martina.
- Dobrze... - powiedziałem udając skrępowanie, jednak w środku aż skakałem z radości.
- Olgo, po co szykować dodatkowe nakrycie? - z pomieszczenia (zapewne gabinetu) wyłonił się wysoki mężczyzna. Czyli to jest ojciec Tini.
- Bo mamy gościa tato... Ah, jesteś zbyt zapracowany. - zaśmiała się. I wtedy pan Stoessel zauważył mnie.
- Tato, to jest Jorge. Mój przyjaciel. Poznaliśmy się w Argentynie. - przedstawiła mnie. Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem i podał rękę. Przywitaliśmy się. Po chwili ciszy to on się odezwał.
- To ten, przez którego tak płakałaś dwa tygodnie? - zapytał. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Tato! - krzyknęła - słuchaj, my pójdziemy do mojego pokoju, jak kolacja będzie gotowa to nas zawołajcie. Chwyciła moją dłoń i zaprowadziła do swojego królestwa. Usiadła na łóżku i na początku uroniła jedną łzę. A potem kolejną, i kolejną... Podszedłem do niej. Chwyciłem za podbródek i uniosłem jej delikatną twarzyczkę tak, abym mógł patrzeć w jej cudowne morze czekolady.
- Nie płacz. Nie warto. - pocieszałem ją.
- Tak jest zawsze. Mój ojciec nawet nie stara się mnie zrozumieć. Mało rozmawiamy. Gdyby nie ty, to już dawno by mnie tu nie było. Byłabym w jakimś szpitalu psychiatrycznym.
- Przestań tak mówić. Jesteś silną dziewczyną. - przytuliłem ją, a ona się we mnie wtuliła.
Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Był to starszy mężczyzna w karmelowym garniturze, nażelowanych włosach i małych okularach.
- Kolacja jest już na stole... - kiedy zauważył nasz uścisk dokończył zmieszany - przepraszam, że przeszkodziłem...
- W niczym nie przeszkodziłeś Ramallo. A no właśnie, wy się jeszcze nie znacie. To jest Jorge, mój przyjaciel. - powiedziała w kierunku mężczyzny - Jorge, to jest Ramallo. Prawa ręka mojego ojca.
Przywitaliśmy się ze sobą. Po twarzy od razu było widać, że z tym człowiekiem nie będę miał problemów.
Martina
Tak strasznie mi wstyd za mojego ojca... Jakby nie mógł chociaż raz zachować się normalnie! Gdyby nie Jorge, to nie wiem... On jest moim największym wsparciem. Tak bardzo, bardzo mi na nim zależy... Dlatego zaprosiłam go dzisiaj do nas na kolację.
Kiedy zeszliśmy z Jorge na dół (tam znajduje się u nas kuchnia i jadalnia) podbiegła do nas Olga.
- Jejku, jejku, jejku! Dopiero teraz zauważyłam, że to ty jesteś ten Jorge z telewizji! - zaczęła piszczeć. To prawda. Olgita uwielbia seriale.
- Tiniś, ty to masz szczęście! Ale sobie znalazłaś chłopaczka! - wiedziałam, że ktoś to powie!
- Olguś, ale to nie mój chłopak. To tylko przyjaciel. - powiedziałam.
- No dobra, dobra... Tylko to samo powiedzcie panience Jade. Mogę autograf? - panienka Jade? o co chodzi? W czasie kiedy nad tym myślałam, Olga brała dziesiątki autografów i zdjęć z Jorge.
- Olga, już koniec bo go zamęczysz! - zaśmiałam się. Gosposia odeszła zrezygnowana od nas. A ja już zapomniałam o całej sprawie z panienką Jade. Podeszliśmy do stołu. Wszyscy już tam siedzieli i czekali na posiłek. Jorge jak prawdziwy dżentelmen odsunął mi krzesło, a następnie usiadł koło mnie. Kolację spożywaliśmy w ciszy. Co jakiś czas tylko lekko uśmiechałam się do mojego przyjaciela.
- Jaka z was śliczna para... - rozmarzyła się Olga.
- Ale to tylko przyjaciele Olgo, prawda Tini? Prawda Jorge? Prawda. - powiedział mój ojciec na jednym wydechu. Czułam, że za chwilę będą kłopoty...
☺☺☺
Hola!
Przepraszam za tak długą nieobecność,
ale nie mam teraz za bardzo czasu na pisanie i rozdział także
miał być dłuższy, ale nie chciałam, żebyście tyle czekali.
No więc, WAŻNE!
Zniknęła zakładka "Bohaterowie",
gdyż muszę ją zaktualizować.
I jest zakładka "Zapytaj Bohatera"!
Czekam na pytania :*
Już niedługo na blogu znajdzie się
śliczny szablon pochodzący z Szablono-Sfery ;)
Wczoraj złożyłam zamówienie
i Ress oznajmiła, że zostało przyjęte :***
Buziaki!
Mrs.Blanco
Zajmuję ;*
OdpowiedzUsuńWreszcie mogę Ci się odwdzięczyć za cudowne komentarze na moim blogu <3
UsuńJeju, kochanie, jak je czytałam, miałam cały czas uśmiech na twarzy ♥ Dziękuję ♥
(Jednak komentarz ode mnie nie może nawet w połowie równać się z tymi od Ciebie ;* )
Wchodziłam tutaj codziennie, bo bałam się, że ktoś zajmie mi miejsce xD Ale udało się i w końcu jestem pierwsza *w*
Na górze jest taakie piękne zdjęcie Leonetty *-*
A pod spodem jeszcze piękniejszy rozdział ♥
To wszystko było takie magiczne *-* Tini weszła na scenę, zaczęła śpiewać z Jorge, przytulili się *-*
A potem skłamała i powiedziała, że nic nie czuła przy ich pocałunku T-T Najgorsze, co mogła zrobić T-T
"Cuando me voy" *w* Jak słyszę głos Jorge, od razu się rozpływam *-*
Jej, ale On jest kochany *-* Dzięki niemu Tini wystąpiła na scenie *-*
German taki bezpośredni xD
Teraz się śmieję z Olgi, a jakbym zobaczyła Jorge, zachowałabym się tak samo, jak Ona ;-; (tylko, że ja najpierw bym na niego wskoczyła i nigdy nie puściła ^^) Olga jest na to za ciężka xD
Rozdział był dłuuugi *-* I cudowny ♥
Kocham Cię *-* <333
Ps. Wstyd mi publikować taki komentarz ;--;
Lil! Jesteś tutaj! <333
UsuńTe komentarze były cudowne? Serio? O.o
Ja tak nie twierdzę. One Ci się po prostu należały za te piękne rozdziały :) Uwierz że moje komentarze są lipne w porównaniu do Twoich ;) Haha, serio? To ja mam tak samo! :D
Co 10 minut wchodzę na bloga i patrzę czy ktoś skomentował xddd
Obsesja XDDD
Zdjęcie z ich pokazu tańca :) Ale się cieszyłam jak to Lara i Diego oglądali :DDD
Ej! Nie obrażaj tego zdjęcia! Jak można to coś, porównywać do tej fotki? Bez przytulasa nie ma rozdziału :) Ona kłamie, bo nie umie inaczej... Wiem, jestem okropna, że taki scenariusz wymyślam :D
Oj trochę sobie na tą Jortini poczekacie ;)
Cuando me voy i telefon do Tini <3 :) :) :)
Oj wiesz, jaki jest German. Ale mogę Ci dać spoiler - Jorge będzie musiał duuużo razy pocieszać Tini w następnym rozdziale ;) I będzie miał dla niej niespodziankę :)
Rozdział krótki.
Ja CIEBIE TEŻ <333
PS. Nie wstydź się tylko pokaż światu swój talent :*
Bym zapomniała - jest jeszcze post informacyjny ;)
UsuńŚwietny, świetnyyy! :D Olgita rozwaliła system :D
OdpowiedzUsuńZabije Tinite za to, że powiedziała, że podczas tego pocałunku kompletnie NIC nie czuła !!!!!!!!!!!!!!! ZABIJEEE !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Niech oni w końcu będą razem! Niech gdy Jorge będzie wyjeżdżać, Tini przyjedzie do niego na lotnisko, i niech wyznają sobie miłość, i niech Jorge zabierze ją do Argentyny/niech zostanie w Madrycie. Czekam na next'a! Twoje opowiadania są świetne, mega ci to wychodzi, jeden z moich ulubionych blogów, w sumie chyba nr 1! Pzdr :)
Dziękuję <3 Musiałam tutaj wstawić wymysły Olgi ;) To nie koniec! :D
UsuńNie zabijaj Tini! PJOSE :'( Jestem zła :D
Oj poczekacie sobie jeszcze zanim oni będą razem :)
Niestety - nie ma tak dobrze :)
Mam już plan co się wydarzy. Ale spokojnie - będzie ciekawie.
Dziękuję za komplementy ;) Twój blog też jest bardzo ciekawy :)
Ta, tyle że ja nie jestem taka wredna, i już jest Jortini! A nie, ciągne ją 20 rozdziałów! ZABIJE TINI, JEŚLI W 21 ROZDZIALE NIE POWIEDZĄ SOBIE TE AMO! ZABIJE TEŻ CIEBIE! :P
UsuńEj, bo mi się smutno robi :'(
UsuńHehe, spokojnie! Uwierz, że im dłużej to ciągnę tym ciekawiej ;)
A jak zabijesz mnie, to już nie będzie opowiadania :D
Ok, powiedzą sobie Te Amo, jeżeli chcecie, to proszę bardzo :)
Ale w jakich to będzie okolicznościach?
buahahha
każda kobieta zasługuję na kogoś kto nazwie ją swoim skarbem,kto ją pocałuje,zatrzyma,nie pozwoli odejść,nie będzie jej oszukiwać i otrze łzy kiedy płacze,.Na kogoś kto nie da jej powodów do zazdrości,ale sprawi że to inne kobiety będą zazdrościć jej.Każda kobieta zasługuję na kogoś,kto nie będzie się bał pokazać swoim kolegom,że to właśnie ona jest tą,którą kocha,tą dla której jest w stanie zrobić wszystko.Takim kimś moim zdaniem jest dla Tini Jorge,ale ona postanowiła że jej wybranek nie będzie z nią szczęśliwy i postanowiła nazywać go swoim przyjacielem tym samym sposobem krzywdząc go i sprawiając że cierpi sądząc,że znajdzie sobie inną,która będzie lepsza od niej i stworzy z nią wspaniały związek.To było jedno pytanie i jedna odpowiedź która sprawiła że żadne z nich nie skacze z radości,ta odpowiedź na pewno znaczyła wiele dla obydwu stron,po jednej stoi Tini która twierdzi że Jorge kocha inną i nie chce żeby ich przyjaźń się skończyła za to po drugiej stronie ringu jest Jorge który po usłyszeniu odpowiedzi która oznajmiała że dziewczyna którą darzy uczuciem którego nie da się określić nic do niego nie czuję więc skłamał tak jak ona i powiedział że będzie lepiej jeżeli zapomną choć dobrze wiemy że uciekanie od problemu go nie rozwiąże.W skrócie-oboje są debilami że nie powiedzieli że się nie kochają choć skoczyli by za sobą w ogień
OdpowiedzUsuńoto moje zdanie i z niecierpliwością czekam na next
~nieogarniająca~DomciaVerdas~
*-* Domcia...
UsuńRyczę! To.. to piękne! Wiem, że jestem okropna ich dzieląc, ale uwierz musiałam. Martina w pełni zasługuje na kogoś takiego jak Jorge. (uwaga, przechodzę do realu nie opowiadania!)
Moim zdaniem związek z Peterem jest taki jakby na pokaz... A wszyscy doskonale wiemy, że Tini najszczęśliwsza byłaby u boku Jorge.
Niektórych denerwuje to, że wszyscy piszą o Jortini. W końcu to nierealna para... Ale my wszyscy wiemy, że jeżeli chcemy być szczęśliwi, sami musimy o to zadbać i nawciskać sobie kitów...
(przechodzę do opowiadania)
Myślę, że jeszcze trochę i oboje zaczną rozumieć swoje błędy.
Dziękuję Ci za ten cudowny komentarz :')
w pełni się z tobą zgadzam co do realu a związek Jorge ze Stephie czy jak jej tam jest sztuczny.Po prostu nawet w serialu widzę jak patrzy na Tini a na zdjęciach z jego prawdziwą dziewczyną nie widzę tego błysku w jego oczach,tego błysku który sprawiał że znowu zaczynam marzyć,marzyć o miłości i o rycerzu na białym koniu,marzyć że ten błysk pojawi się również u osoby gdy będzie spoglądać na mnie,ten blask widzę w jego paczadełkach tylko gdy spogląda na Tini.A co do opowiadania to cieszę się że zrozumieją swój błąd i nareszcie przyznają się do swoich uczuć
Usuńi przesadzasz pisząc że mój komentarz był cudowny,spójrz na swoje rozdziały i przejrzyj na oczy że twoje opowiadanie jest magiczne
~nieogarniająca~DomciaVerdas~
Cieszę się, że ktoś podziela moje zdanie :)
UsuńZgadzam się w 100% z Twoimi spostrzeżeniami!
Oh... Domcia się rozmarza... To takie cudowne <3
Moje opowiadanie i magia? Weź nie obrażaj magii xddd
Świetny rozdział :* Masz niesamowity talent! Codziennie wchodzę na twojego bloga i patrzę czy niema nowego rozdziału :D Wziełam sobie do serca to co napisałaś w popszednim poście i teraz za każdym razem kiedy przeczytam nowy rozdział to go skomentuje ^^ I gdybyś założyła twittera to by było naprawdę super! Jeszcze raz świetny rozdział i czekam na następny :***
OdpowiedzUsuńJejku, dopiero pierwszy dzień, a tu już tyle komentarzy! Może dlatego mam już sporą część rozdziału? :3
UsuńOmg, nie sądziłam że ktoś naprawdę uzna i weźmie sobie to do serca ♥
Ale dziękuję. Będzie mi bardzo miło czytać Twoje komentarze ;)
Założę tt jutro, obiecuję!
Dzięki, postaram się dodać nexta jutro :)