Zanim przejdziecie do lektury.
Dziękuję wszystkim zaangażowanym w tworzenie rozdziałów,
Dziękuję wszystkim zaangażowanym w tworzenie rozdziałów,
dodawanie grafiki, cytatów, poddawanie pomysłów.
Dziękuję komentującym, bo to Wy dajecie mi kopa,
Dziękuję komentującym, bo to Wy dajecie mi kopa,
dzięki któremu wiem, że mam po co i dla kogo pisać.
Jest tak wiele, że nie jestem w stanie wszystkich wymienić.
Dlatego po prostu dziękuję, że jesteście.
Bardzo Was kocham!
Dlatego po prostu dziękuję, że jesteście.
Bardzo Was kocham!
Przeczytajcie też notkę na końcu, proszę, to tylko chwila ♥
♥♥♥
Martina
Myślałam, że po
locie balonem mogę się spodziewać wszystkiego. Jednak nie. Jak się okazało,
Jorge i reszta mają dla mnie jakąś niespodziankę.
- Możesz już otworzyć oczy. – usłyszałam szept Blanco. Niepewnie podniosłam
powieki.
- Sto lat Tini! – krzyknęli wszyscy. Zakryłam twarz dłońmi zszokowana. Mam
najlepszych przyjaciół pod słońcem. Zorganizowali to wszystko, przyjechali z
różnych końców świata, właśnie dla mnie.
- Królewno, nie płacz. – szepnął mi ponownie do ucha Jorge. Uśmiechnęłam się lekko.
- Jorge wszystko zorganizował, my mu tylko pomagaliśmy. –oznajmił Francisco.
Spojrzałam na szatyna i uśmiechnęłam się śmiejąc.
- Mówiłam Ci już, że jesteś idealny? – szepnęłam opierając swoje czoło o jego.
- Gorzko, gorzko! – zawołała Cande. Mój chłopak się zaśmiał po czym
delikatnie musnął moje usta.
- Sto lat księżniczko. – powiedział cicho. Przytuliłam się do niego czule.
- No i to się nazywają życzenia, a nie jakieś udawane słówka. – zakwitowała Mechi
– ale teraz Tini siadaj, to dopiero początek niespodzianek.
Usiadłam na
kocyku i spojrzałam na moich przyjaciół, którzy zaczęli śpiewać i wykonywać
układy. Śmiałam się i klaskałam im. Po chwili sami porwali mnie do tańca.
Impreza rozpoczęła się. Moi rodzice niedługo później wrócili do domu. Zostaliśmy
w zasadzie już tylko całą paczką.
- Muszę wam coś powiedzieć! – powiedziałam głośno do dziewczyn, próbując
przebić się przez muzykę – umówiłam się z Jorge, dzisiaj wieczorem zabiera mnie
na randkę, teraz tak na serio! – odparłam. Momentalnie wszystkie się zatrzymały
i spojrzały na mnie.
- Żartujesz? – zapytały. Pokręciłam głową z uśmiechem. Momentalnie zaczęły piszczeć,
mocno mnie przytulając – zrobimy Cię na bóstwo. Zakocha się w Tobie od nowa,
zobaczysz. – obiecały.
- Kocham was, wiecie? – zaśmiałam się wtulając się w nie.
Wszyscy bawili
się w najlepsze. Po chwili ktoś puścił wolniejszy kawałek.
- Zatańczymy? – usłyszałam za sobą znajomy głos. Uśmiechnęłam się i odwróciłam.
- Oczywiście. – zaśmiałam się podchodząc do niego. Zaczęliśmy delikatnie
kołysać się do muzyki.
- To jak, jakie teraz plany na życie? – zapytał mnie Pasquarelli.
- W zasadzie… to na razie żadne. – zachichotałam - chcę skończyć szkołę, iść na
studia, założyć rodzinę, mieć dobrą pracę. – odparłam.
- Masz już kogoś na oku? – zapytał ponownie z lekkim uśmiechem.
- Nie ukrywam, że tak. – zarumieniłam się lekko. Nagle poczułam czyjeś dłonie
na mojej talii.
- Odbijamy. – wyszeptał mi do ucha. Podziękowałam Ruggero za taniec i już po
chwili znalazłam się w objęciach Jorge.
- To jak, gotowa na nasze wieczorne wyjście? – zapytał splatając nasze palce
razem.
- Mentalnie tak, ale muszę się jeszcze wyszykować. W końcu wiesz, chcę wyglądać
tak, że zwali Cię z nóg. – oznajmiłam, na co on się zaśmiał.
- Uwierz, zawsze kiedy Cię widzę, ledwo trzymam się na nogach. Niezależnie czy
w sukience, piżamie, z makijażem czy bez. Jesteś piękna. – powiedział mi wprost
do ucha. Przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Wtuliłam się w jego
klatkę piersiową.
- Chciałabym, żeby tak było zawsze. – westchnęłam – ale Ty na co dzień jesteś
tak daleko… A ja tęsknię. – popatrzył na mnie i zastanowił się.
- Martina, a może… - zaczął poważnie spoglądając mi głęboko w oczy – może pojedziesz
ze mną? – zaproponował.
- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała. – posmutniałam – ale mam tutaj
szkołę, rodzinę…
- A gdybyś… musiała przeprowadzić się do Argentyny? – zapytał.
- O czym Ty mówisz? – zdziwiłam się.
- Disney zaczyna nową produkcję. We wakacje rozpoczną się castingi. Chodzi o
serial „Violetta”. Idealnie byś się nadawała. – wytłumaczył podekscytowany.
- Ja i aktorstwo? Zwariowałeś. – zaśmiałam się.
- Mówię poważnie, proszę, rozważ to.
- Dobrze Jorge, pomyślę. – obiecałam, po czym wróciliśmy do tańca. Może ma
rację… Może to dla mnie życiowa szansa i powinnam spróbować?
Jorge
Impreza powoli
dobiegała końca. Było około 17. To wszystko ze względu na randkę Tini i moją, o
której w zasadzie dowiedzieli się chyba wszyscy, ale też dlatego, że później
robimy ognisko.
Kiedy tylko
dziewczyny poszły do Martiny, zwołałem chłopaków.
- Sprawa jest taka. Mamy dwie godziny na przygotowanie randki marzeń dla Tini.
I sam nie dam rady, musicie mi pomóc. Musi być wyjątkowo i romantycznie. Mam
zamiar tego wieczoru powiedzieć jej, co czuję. I Jortini stanie się prawdziwą
parą. – powiedziałem.
- Jasne Blanco, lecimy z tematem. Od czego zaczynamy? – zapytał Samu.
- Miejsce. Myślałem o jakimś wysokim wieżowcu. Żebyśmy mogli wejść na dach. I
ja się tym zajmę. Oprócz tego potrzebuje catering, dużo świeczek, płatki róż i
muzykę. – chłopaki od razu się podzielili. Każdy z nas wsiadł w samochód i
pojechał załatwiać potrzebne rzeczy. Ja natomiast błądziłem po mieście,
starając się dotrzeć do największego wieżowca w Madrycie. Mam nadzieję, że użyczą
mi dachu. To będzie idealne miejsce na wyznanie miłosne. Później muszę jechać
odebrać bransoletkę z grawerem, którą niedawno wybrałem i zamówiłem.
Powoli
dochodziła umówiona godzina. Nie będę
ukrywał, że się stresuję. Założyłem beżowe spodnie i granatową marynarkę, a pod
to białą, dżinsową koszulę. Postawiłem włosy na żel użyłem jej ulubionych
perfum.
Ten wieczór musi
być idealny. Nie wybaczę sobie, jeśli będzie inaczej. Martina zasługuje na
szczęście. Mam nadzieję, że jestem w stanie jej je dać…
Martina
Od godziny siedzę z dziewczynami szykując się na ten wyjątkowy wieczór. Ból brzucha spowodowany stresem wykręca mnie od środka.
- Tini nie denerwuj się. To tylko randka. – zachichotała Cande, która kręciła
mi włosy lokówką. Siedziałam w moim puchatym szlafroku i zupełnie oddałam się
dziewczynom, które obiecały zrobić mnie na bóstwo.
- Tylko randka?! – zbulwersowała się Lodovica, która malowała mi paznokcie,
zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- No właśnie Cande, to nie jest tylko randka. Podczas tej randki oficjalnie
narodzi się Jortini. – dodała Mechi, która zajmowała się moim makijażem.
- Dałybyście się jej wypowiedzieć. – rzuciła Alba wyglądając z szafy.
- Dziękuję Albita. – westchnęłam – po prostu boję się, że coś nie pójdzie po
mojej myśli… - wytłumaczyłam.
- Zrobię Ci melisy. – zaproponował Fran, który nagle znalazł się w moim pokoju.
Zaśmiałam się.
- Wiecie co? Nigdy nie sądziłam, że w moim pokoju będą siedziały Lodovica
Comello, Mercedes Lambre, Candelaria Molfese i Alba Rico szykując mnie na
randkę z Jorge Blanco. – powiedziałam z uśmiechem – jestem najszczęśliwszą
dziewczyną na świecie. – odparłam.
- Wyglądasz
idealnie. – powiedziały wzruszone dziewczyny. To prawda… Nie przypuszczałam, że
mogę tak wyglądać. Dojrzałam w sobie prawdziwą dojrzałą kobietę, zmierzającą ku
miłości. Delikatne fale opadające na moje ramiona, wprawdzie troszeczkę dłuższe
ze względu na doczepki, jednakże wyglądały naprawdę cudownie. Wspaniale
komponowały się z czerwoną, asymetryczną sukienką i czarnymi szpilkami, a także
biżuterią i makijażem.
- Gotowa? – zapytał Facundo, który akurat wszedł do mojego pokoju. Zdziwiłam
się.
- Co ty tu robisz? – zapytałam.
- No jak to co, a kto cię zawiezie do pana Blanco? – zaśmiał się – chodź, on
już czeka. – spojrzałam na dziewczyny.
- Powodzenia. – szepnęły i puściły mi oczko. No, Tini, czas na wieczór życia.
- Dziękuję. –
powiedziałam i pocałowałam Facu w policzek, gdy dojechaliśmy na miejsce.
- Miłego wieczoru. – dodał z uśmiechem i odjechał. Weszłam do ogromnego
budynku, gdzie zaraz przy windzie przywitał mnie Ruggero.
- Ty też? – zaśmiałam się.
- Jak widać. – powiedział z lekkim uśmiechem – przyciskając klawisz, dzięki któremu
drzwi od windy otworzyły się. Wsiadłam do niej, a zaraz za mną Pasquarelli.
- Co on znowu wykombinował? – zaśmiałam się.
- Zobaczysz. – powiedział chłopak – ślicznie wyglądasz. – dodał po chwili.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się lekko. Już po chwili winda stanęła.
- Miłego wieczoru, Tini. – dodał szatyn.
Niepewnie
weszłam na dach ogromnego wieżowca. Już od progu wszędzie leżały pozapalane
były świece i rozsypane płatki róż. Byłam tutaj sama. Podeszłam trochę bliżej
krawędzi i spojrzałam na miasto. Spało. Było ciemno, widać było tylko światła w
budynkach, a także słychać samochody.
Poczułam jak
ktoś przytula mnie od tyłu. Po perfumach doskonale wiedziałam, że tym kimś jest
Jorge. Z uśmiechem zamknęłam oczy i położyłam swoje dłonie na jego. Staliśmy
tak dłuższą chwilę, milcząc i delektując się chwilą.
- Dobry wieczór, panie Blanco. – szepnęłam.
- Dobry wieczór, pani Stoessel. Cudownie pani wygląda. – powiedział cicho.
Przygryzłam delikatnie wargę i obróciłam się w jego stronę.
- Pan też niczego sobie, panie Blanco. – odparłam.
- Podobam się pani? – zapytał przeczesując włosy palcami. Czułam jak mocno bije
mi serce.
- Ależ oczywiście. Zresztą jak zwykle, proszę pana. – zachichotałam słodko.
Uśmiechnął się i czule pocałował mój policzek, zostawiając po nim przyjemne
mrowienie na mojej skórze.
- Nie patrz tak
na mnie. – zaśmiałam się kończąc posiłek – krępuje mnie to. – dodałam rumieniąc
się.
- Lubię na Ciebie patrzeć. – wytłumaczył – jesteś przepiękną dziewczyną, przez
którą totalnie zwariowałem. – dodał, po czym lekko zaśmiał. Z głośników zaczęła
lecieć nasza ulubiona wolna piosenka. Chłopak podszedł do mnie i wystawił dłoń.
- Zatańczymy? – spytał subtelnym głosem. Gorąc aż zżerał mnie od środka. Miłość
do niego opanowała mnie całą. Nie sądziłam, że mogę tak zwariować na punkcie
chłopaka. Splotłam nasze dłonie razem.
- Z Tobą zawsze. – szepnęłam. Wtuliłam się w jego ciało i delikatnie kołysałam.
Wiatr muskał moje odkryte ramiona. Po raz pierwszy poczułam się jak
księżniczka, jego księżniczka.
Czule mnie
pocałował, nadal kołysząc się do muzyki. Po chwili jednak odsunęłam się od
niego. Spojrzał na mnie pytająco.
- Muszę Ci coś powiedzieć. – zaczęłam niepewnie.
- Tak? – zapytał podnosząc mój podróbek – coś nie tak? – dodał. Patrzyłam mu
prosto w oczy.
- Miałam Ci to powiedzieć już dawno… I teraz chyba jest ta chwila –
westchnęłam. Spojrzał na mnie pytająco - Zawsze marzyłam o prawdziwej miłości.
O tym, aby ktoś nazywał mnie księżniczką, o kimś, kto mnie doceni, o kimś, dla
kogo będę kimś więcej niż tylko Martiną. I wtedy poznałam Ciebie. Jesteś
niesamowitym chłopakiem, doskonale o tym wiesz. Marzą o Tobie dziewczyny z
całego świata. Zasługujesz na kogoś równie wyjątkowego. Ale niezależnie od
wszystkiego, muszę Ci to wreszcie powiedzieć. – oznajmiłam odwracając od niego
wzrok.
- Ale Tini, o czym Ty mówisz? – zapytał znów nawiązując ze mną kontakt
wzrokowy. Przez dłuższą chwilę milczałam. Bałam się wypowiedzieć te dwa słowa.
- Kocham Cię. – szepnęłam ze łzami w oczach. Widziałam, jak patrzy na mnie
oszołomiony. Serce zatrzymało mi się na moment. A on? Stanął odwrócony do mnie
i patrzył w horyzont.
- Jorge powiedz coś. – poprosiłam łamiącym się głosem.
- A więc mówisz, że mnie kochasz. – powiedział pustym głosem. Po moich
policzkach zaczęły spływać łzy.
- Kocham. I nigdy nie przestanę. –
odwrócił się do mnie i chwycił moje dłonie; patrząc w nie zaczął mówić.
- Mam dość tej niepewności między nami. Domysłów, czy czujemy coś do siebie, czy
jesteśmy razem czy nie. Chcę Ci powiedzieć, że… - spojrzał na mnie i widząc
moje łzy starł je – że chcę zacząć coś prawdziwego i niesamowitego. Chcę codziennie
móc patrzeć na Twój uśmiech i mówić, że Cię kocham. Przytulać Cię i całować bez
wyrzutów sumienia. A za parę lat oświadczyć Ci się, zamieszkać razem, poślubić
Cię, być szczęśliwym ojcem, odejść trzymając Cię za rękę. Chcę żebyś była moją
panią Blanco – mówił – a to wszystko dlatego, że Cię kocham. I jestem pewien,
że jesteś tą jedyną, tą na którą czeka się całe życie. Tą idealną kobietą,
której pragnę poświęcić resztę życia, przy której chcę żyć i umrzeć. Dlatego właśnie,
pytam. – uklęknął przede mną – Martino… Chcesz być ze mną? – zapytał trzymając
moje dłonie i patrząc w oczy. Łzy spływały mi po policzkach. Jeszcze nikt nigdy
nie powiedział mi czegoś takiego. Zaczęłam kiwać głową.
- Tak, chcę. – szepnęłam w końcu. Całując go czule, podniósł mnie i okręcił,
trzymając mocno w ramionach. Już Cię nigdy nie opuszczę. Aż do śmierci,
kochanie.
♥♥♥
Udało się! Napisałam rozdział 35. Sama jestem w szoku, że mi się udało. Ale powiem Wam, że obudziła się i w ciągu dosłownie kilku godzin nabiliście już prawie 300 wyświetleń. Naprawdę, dziękuję. Nic mnie tak nie motywuje jak to, że widzę, że czekacie i jesteście aktywni. Taki mały gest, a jednak przez cały wczorajszy dzień się uśmiechałam. Jak Wam się podoba 35? Nareszcie mamy Jortini! Czekam na opinię. Nieskromnie powiem, że jestem dumna z tego rozdziału, zwłaszcza 3 części, czyli Martiny. No i wyznanie. W tle leciał mój nałóg, "Say something" , a ja pisałam. No i wyszło. Zresztą chyba widać, jak muzyka inspirująco na mnie działa.
Może się powtórzę, ale chcę Wam przypomnieć, bo może więcej osób teraz przeczyta notkę końcową:
Niedawno wybiło mi 100.000 wyświetleń, co dla mnie jest naprawdę niesamowitym sukcesem i osobiście nadal w to nie dowierzam. A to wszystko dzięki Wam, moim niezastąpionym czytelnikom. Chciałabym podziękować Wam w specjalny sposób, dlatego może macie jakieś konkretne pomysły na konkurs, z prawdziwymi nagrodami i jakimś ciekawym zadaniem? Czekam na Wasze propozycje!
Niedawno wybiło mi 100.000 wyświetleń, co dla mnie jest naprawdę niesamowitym sukcesem i osobiście nadal w to nie dowierzam. A to wszystko dzięki Wam, moim niezastąpionym czytelnikom. Chciałabym podziękować Wam w specjalny sposób, dlatego może macie jakieś konkretne pomysły na konkurs, z prawdziwymi nagrodami i jakimś ciekawym zadaniem? Czekam na Wasze propozycje!
Oprócz tego: dzisiaj o 14 będę na 6obcy.pl i o 17 na poczatuj.pl. Możecie mnie szukać. Piszcie "Mrs.Blanco?" wtedy będę wiedziała, że to Wy ♥
No i rok 2015 nam się kończy. Przeleciał mi naprawdę bardzo szybko. Spełniłam wiele marzeń: zobaczyłam idoli, zdobyłam autograf samej Martiny, spotkałam się z internetową przyjaciółką, pojechałam na ukochany musical... Dziękuję Wam z całego serca za ten rok i mam nadzieję, ze kolejny będzie jeszcze lepszy, chociaż w zasadzie nie musi, bo rokiem 2015 rozpoczęłam zupełnie nowy rozdział. I chcę, aby ta przygoda dalej trwała. Dziękuję raz jeszcze za wszystko.
Całuję Was mocno
i życzę Szczęśliwego Nowego Roku
oraz upojnego Sylwestra! ^^
Mrs.Blanco