Ze specjalną dedykacją dla Lil ly,
która dostała ataku serca
po tym jak dowiedziała się,
że ja to ja ♥
Jorge
Siedzimy wszyscy razem wokół ogniska. Palące się drewno iskrzy się. Wcześniej byłem jeszcze z Martiną u niej, gdyż nalegała, że chce się przebrać. Mówiłem jej, że przecież dobrze wygląda, jednakże ona tłumaczyła wszystko wygodą. Poczekałem na nią, aż przyszłaprzebrana. Uśmiechnąłem się widząc ją, po czym czule musnąłem policzek ukochanej. Chłopaki dali znać, że wszyscy są już na plaży. Wsiedliśmy na mój motor, po czym ruszyliśmy w kierunku wybrzeża.
Ze splecionymi dłońmi usiedliśmy obok naszych przyjaciół. Wszyscy wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Martina zaśmiała się lekko i odgarnęła włosy za ucho. Uśmiechnąłem się.
- Może. - powiedziałem tajemniczo. Pasquarelli westchnął lekko zły.
- Tak czy nie? - zapytał zbulwersowany. Zdziwiłem się lekko.
- Spuść z tonu może. - powiedziałem. Nie wiem o co mu chodzi, ale od czasu kiedy między mną a Martiną zaczęło się już coś naprawdę dziać, zaczął się dość dziwnie zachowywać. Ciągle miał jakiś problem, kłócił się o nic, był naprawdę nieprzyjemny.
- Bo robicie z tego nie wiadomo jaką tajemnicę, nie wiem jaki masz problem z tym, żeby powiedzieć nam czy jesteście razem czy nie. - wkurzył się. Zmarszczyłem brwi.
- O co ci chodzi? - założyłem ręce na klatce piersiowej. Szatyn tylko mruknął coś pod nosem i poszedł gdzieś zabierając ze sobą piwo. Martina spojrzała na niego niepewnie.
- Może pójdę z nim porozmawiać? - spytała.
- Nie Kochanie, lepiej zostaw go samego, facet sam nie wie jak się ma i zachowuje jakby miał okres. - odparłem, za co dostałem z łokcia. Złapałem się za obolałe miejsce.
- Nie obrażaj mi tu kobiet, panie Blanco. - odparła z satysfakcją i podeszła do dziewczyn. Zaśmiałem się kręcąc głową i spojrzałem na resztę.
- O co chodzi Ruggero? - zapytałem Facundo, który dorzucał coś do ogniska.
- Sam się zastanawiam... Ostatni ciągle taki jest. W zasadzie od czasu kiedy coś na poważnie zaczęło się dziać między tobą a Tini. - zauważył, podobnie jak ja wcześniej. Spojrzałem na śmiejącą i śpiewającą ukochaną. Na moją twarz wpłynął mimowolnie ciepły uśmiech. Jest taka słodka i delikatna. Nie mam pojęcia jakbym sobie bez niej poradził. Może i powtarzam to w kółko, ale taka jest prawda... Odkąd poznałem Martinę wszystko się zmieniło. Zacząłem uśmiechać się zupełnie bez powodu, pisać głębokie piosenki, poprawiać relację z rodziną i przyjaciółmi. Nareszcie stałem się szczęśliwy, a to wszystko dzięki mojej księżniczce. Właśnie, gdzie ona jest...?
Martina
Mam wspaniałych przyjaciół, chłopaka, rodzinę. Ale czasem odnoszę wrażenie, że ja do nich nie pasuję. Nie wiem... Oni wszyscy są tacy promienni, uśmiechnięci, cieszą się z życia. No a ja? Doszukuję się nie wiadomo jakiego drugiego dna... Kiedyś nawet przeszło mi przez myśl, że Jorge to nie Jorge. Zabawne, czyż nie? Mam ochotę zrobić sobie krzywdę, gdy myślę, że mógłby mnie skrzywdzić. Widzę w jego oczach tyle miłości i troski. A najpiękniejsze jest to, że darzy nią właśnie mnie. To cudowne, że mam przy sobie takich ludzi jak Alejandro, Mariana, Mechi czy Jorge. Bardzo ich kocham.
Siedziałam na piasku, uciekając tam w momencie, kiedy reszta była pochłonięta rozmową. Tinitkę znów wzięło na przemyślenia. Po chwili poczułam jak ktoś siada obok mnie.
- Co tu robisz? - zapytał mnie chłopak kładąc głowę na moich udach. Uśmiechnęłam się i zaczęłam bawić jego włosami.
- Rozmyślam sobie nad życiem. - odpowiedziałam.
- Czyli to co zwykle. - zaczął się śmiać szatyn, za co oberwał w czoło - co Ty taka brutalna? - zaczął masować obolałe miejsce, na co ja zaczęłam się śmiać i po chwili położyłam obok niego.
- Ja chyba do was nie pasuję, wiesz? - westchnęłam patrząc w gwiazdy, które przebijały się gdzieniegdzie na niebie. Jorge widocznie się zdziwił, gdyż oparł się na łokciu i spojrzał na mnie pytająco.
- Dlaczego tak uważasz? - zapytał. Spojrzałam na niego i pogładziłam jego policzek. Jorge tylko uśmiechnął się i chwycił moją dłoń, całując ją. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Spójrz na was wszystkich... Jesteście tacy wspaniali, szczęśliwi, sławni. Mogłeś sobie znaleźć dziewczynę z bilboardu, a nie Madrytu. - posmutniałam.
- Tylko, że zakochałem się w dziewczynie z Madrytu. W prawdziwej, naturalnej, uśmiechniętej - pstryknął mnie w nosek - Martinie Stoessel. I to ją kocham, a nie pierwszą lepszą dziewczynę z bilboardu. - na te słowa jakoś odetchnęłam. Nie wiem dlaczego, ale uspokoił mnie.
- Kocham Cię. - szepnęłam całując go czule. Jest niesamowity.
- Ja to wiem. - zaśmiał się przerzucając mnie przez ramię.
- Blanco postaw mnie natychmiast! - pisnęłam. Jednak mój wspaniały chłopak postanowił zrobić inaczej. Zaczęłam się śmiać. Jest taki słodki! Wbiegł do morza, stawiając mnie dopiero w wodzie. Zarzuciłam dłonie za jego szyją, a on objął mnie w pasie, po czym nasze usta złączyły się w pocałunku. Oh słodki losie, czym ja sobie na niego zasłużyłam?
Jorge
W Madrycie miałem zostać jeszcze trzy dni. Następnie musiałem wracać do Buenos Aires. Wróciły wywiady, nagrania i inne tego typu sprawy. A pomiędzy tym wszystkim związek z Martiną. Boję się, że nie dam rady i zawalę, a ona będzie cierpieć. To ostatnie czego pragnę. Dzisiaj jesteśmy umówieni w pobliskiej kawiarni. To jednak nasze ostatnie chwile razem i chcemy je jak najlepiej wykorzystać. Ja zresztą też mam już plany na najbliższe dni. Oprócz tego, muszę z nią koniecznie porozmawiać na temat "Esperanza mia". To ogromna, a kto wie, może i jej życiowa szansa, której nie może zaprzepaścić. Chcę jej pomóc spełnić marzenia, tak jak ona spełniła moje, o prawdziwej miłości.
O umówionej godzinie udałem się do tej kawiarni w stylu lat '70. Pamiętam jak wtedy przyjechałem tam dla Martiny. I zaczęły się te nasze podchody. Ale teraz nareszcie jesteśmy razem i możemy cieszyć się sobą nawzajem.
- O wilku mowa. - pomyślałem, widząc ukochaną wchodzącą do budynku. Zaczęła rozglądać się za mną, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, momentalnie się uśmiechnęła. Wyglądała prześlicznie. Zresztą ona zawsze świetnie wygląda. Cała jest idealna.
- Hej. - uśmiechnęła się dając mi krótkiego buziaka, które ja oczywiście przedłużyłem. Objąłem ją w talii i założyłem kosmyk jej włosów za ucho. Ta jednak po chwili niechętnie przerwała pocałunek.
- Wszyscy na nas patrzą. - zauważyła.
- I dobrze, niech wiedzą, jaką mam cudowną dziewczynę! - ostatnie słowa zacząłem wykrzykiwać na prawie całą kawiarnię, jednak Tini szybko zakryła mi buzię dłonią.
- Zamknij się. - wycedziła przez zęby próbując powstrzymać śmiech. Uśmiechnąłem się triumfalnie, po czym oboje usiedliśmy przy stoliku. Chwilę później pojawiła się przy nas młodziutka kelnerka, na oko nawet młodsza od Tini.
- Czy mogę przyjąć zamówienie? - powiedziała oblizując wargę i wpatrując się we mnie. Widziałem kątem oka niezadowolenie Martiny. Bawiły mnie obydwie.
- Oczywiście. - odpowiedziałem puszczając oczko ukochanej. Uspokoiła się w duchu. Rudowłosa kelnerka wyjęła notesik i zaczęła notować.
- Poproszę dwa razy torcik bezowy, a oprócz tego dwa razy frappucino. - odparłem patrząc w kartę.
- Dla pana wezmę najładniejszy kawałek. - zachichotała. Znajdująca się w dłoni Tini karteczka momentalnie została zgnieciona - czy ma pan jeszcze jakieś życzenia? - zapytała trzepocząc rzęsami, które nawet ja zauważyłem, że są doczepiane.
- Ja mam życzenie, kochanie, weźmy jeszcze truskawki i bitą śmietanę, pamiętasz, tak jak wtedy w Argentynie, kiedy siedzieliśmy pod tamtym drzewem. Nigdy nie zapomnę tamtego popołudnia. - powiedziała siedząca naprzeciwko mnie, akcentując każde słowo, pokazujące, że "jestem tylko jej". Zaśmiałem się pod nosem. Dziewczyna niezbyt zadowolona odeszła w stronę innych stolików. Odprowadziłem ją wzrokiem, a już po chwili poczułem smak malinowej pomadki Tini. Odwzajemniłem pocałunek z uśmiechem.
- Mała zazdrośnico, ludzie patrzą. - zaśmiałem się cicho splatając nasze dłonie razem.
- Niech patrzą i zazdroszczą. - puściła mi oczko.
Ashley
Błąkałam się uliczkami Madrytu. Jestem tutaj pierwszy raz. Ale musiałam przyjechać. Muszę odnaleźć Diego, a jak nie jego, to chociaż kogoś z jego przyjaciół. Strasznie za nim tęsknię, a poza tym... Ostatnia dowiedziałam się okrutnej prawdy. Muszę mu powiedzieć, co czuję, zanim będzie za późno. Kocham go i nawet, jeśli on nie odwzajemnia moich uczuć, to muszę mu powiedzieć. Wyrok jaki usłyszałam załamał mnie i muszę zrobić wszystko to, na co wcześniej nie miałam odwagi.
Pobyt Dominguez'a w Portugalii zupełnie odmienił moje życie. Zakochałam się, do szaleństwa. Nie myślałam o niczym innym, tylko nim. A gdy wyjechał wszystko jakby straciło barwy i znów stało się szare.
Nie umiem opisać uczucia jakim jest miłość. To prostu pojawia się i jest. W takich momentach zapominasz o całym świecie, a gdy wreszcie oprzytomniejesz, uświadamiasz sobie, jakie błędy popełniłaś/łeś będąc w tym niesamowitym transie. Jednak nie żałuję, że się zakochałam. Ba, jestem szczęśliwa. Bo nareszcie znalazłam choć iskrę nadziei na lepsze jutro.
Spacerując tak przez park, zauważyłam pewną parę. Doskonale wiedziałam kto to.
- Martina. - pomyślałam szczęśliwa. Nie myślałam, że pójdzie tak łatwo. W tak dużym mieście odnaleźć przyjaciółkę ukochanego. Szybko podeszłam do niej.
- To Ty jesteś Martina, prawda? - zapytałam z nadzieją. Szatynka spojrzała zdezorientowana na Jorge, jednak gdy chciała coś powiedzieć, przerwałam jej - musisz mi pomóc odnaleźć Diego. Jestem Ashley. - dziewczyna zamarła.
- To Ty jesteś Martina, prawda? - zapytałam z nadzieją. Szatynka spojrzała zdezorientowana na Jorge, jednak gdy chciała coś powiedzieć, przerwałam jej - musisz mi pomóc odnaleźć Diego. Jestem Ashley. - dziewczyna zamarła.
♥♥♥
No prooooszę, któż to raczył dodać rozdział! Żyję misiaki, żyję. Tylko potrzebowałam przerwy. Ale nareszcie przybywam. A więc jak się czujecie? Mamy godzinę 2 w nocy, a w zasadzie to 3, bo przestawiamy godzinę ._. ... Tia, wspaniale.
Jejku, tyle się u mnie wydarzyło przez te trzy miesiące! Spotkałam się ponownie z internetową przyjaciółką (Olcia tęsknię :c), miałam urodzinki i awww, poznałam moje czytelniczki. W zasadzie zupełnie przypadkiem.
Bowiem przed bitwą Vilovers w Radiu Young Stars, 24 marca, powstała konfa... I tak się złożyło, że rozmawiając o różnorodnych fanfictions, podrzuciłam linka do mojego bloga. Jejku, nie jestem w stanie opisać tego uczucia. Zawsze marzyłam o czymś takim, że ktoś będzie szczęśliwy, bo mnie poznał. Łzy kręciły mi się w oku czytając wiadomości "to dzięki Tobie zaczęłam pisać", "uwielbiam Twojego bloga", "to mój ulubiony blog"... Życzę każdej blogerce tego, aby spotkała się z takimi osobami <3 Kasia, Julka i Nata, pozdrawiam! ♥ Naprawdę, to niesamowite... A najlepsze jest to, że wszystko wyszło na jaw zupełnie przez przypadek!
Dziękuję Wam wszystkim, za to, że jesteście. NIE DAŁABYM BEZ WAS RADY, NAPRAWDĘ.
A jeszcze - jeśli w czwartek, o 19, słuchaliście Radia Young Stars, bitwy grupy G, w tym Vilovers, to ta reprezentantka gaduła to byłam ja, haha :D ^^ :***
Jeszcze kilka ogłoszeń:
ROZDZIAŁY NIE BĘDĄ SIĘ POJAWIAĆ REGULARNIE - po prostu nie jestem w stanie ich pisać na bieżąco. Piszę wtedy, gdy znajduję czas, a teraz o niego naprawdę u mnie ciężko. Ale spokojnie, to nie tak, że rozdziały będą co trzy miesiące, nie nie. Po prostu nie liczcie na to, że w każdy załóżmy piątek będzie rozdział. Wiem, że obiecywałam co innego. Niestety, siła wyższa, przepraszam.
PRZYPOMINAM O MOIM FACEBOOKU - jeśli chcecie mieć ze mną jakikolwiek kontakt, to zapraszam tutaj, z pewnością szybciutko odpowiem <3 KLIK
I OCZYWIŚCIE WESOŁYCH ŚWIĄT! Na te święta Wielkiej Nocy życzę Wam z całego serducha bogatego zająca, mokrego dyngusa, smacznego jajca, odpoczynku i dużo radości. Przesyłam Wam miliony buziaków!
PS. Wracamy do szantażyku. Przepraszam, muszę.
30 komentarzy ~ rozdział 37
Besos Aniołki moje!
Mrs.Blanco
Zajebie Cię za ten dedyk skarbie
OdpowiedzUsuńMoje miejsce oczywista oczywistość
Boski *o*
OdpowiedzUsuńTa Ashley pewnie ma raka ;/
Czy tylko ja mam wrazenie, ze Fede zakochal sie w Violetcie ;-; ..?
Jak rozwali Leonette to cos mu chyba zrobie...
Czekam na nexta :*
Zajebisty.
OdpowiedzUsuńTini zazdrosna.
Ashley szuka Diego.
Ta kelnerka mnie wkurzyła.
Powinien sobie chyba na czole następnym razem napisać "Jestem tutaj z dziewczyną" 😁😁
Maddy ❤
Hejj *-*
OdpowiedzUsuńSUPER , EKSTRA , BOMBA , CUDEŃKO *-*
Za zdjęcia , całuję i tulę :P :)
Super <3
Czekam na nex=a , życzę weny , i dziękuje , iż mogłam to przeczytać :*
Hello it's me
OdpowiedzUsuńMiałam czekać, ale stwierdziłam, że się nie wyspie, soo...
Rozdział megaśny, Rugg ma wkurw ����
Tinita nie myśl, bo ci to na dobre nie wychodzi;_;
Wgl to ta Ashley to miała być sprzedawczyni w sklepie, grrr! Nawet ci to napisałam! A tu takie bum jak Wezuwiusz na Pompeje (wtf...)
NA CIULA ONI SZLI DO TEJ KAWIARNI PFFFFF. A miało być tak super (ey tak było w jakiejś reklamie :3)
Ja czytałam twojego bloga od dawna a tu się nagle dowiaduje, że to ty.
Asieńko cudo nad cudami
Czekam na next i mi masz napisać kiedy zaczniesz pisać kolejny 8))
No heeeeej <3 To ja xd
OdpowiedzUsuńZmieniłam nazwę, pobawiłam się bloggerem, teraz nikt nie wie, kim jestem ;D
Ale należę do grona tych, które niedawno się dowiedziały, że Ty to Ty, więc grona się zawęża ^^
Przydałoby się wrócić, ale z moim lenistwem... ;*
Cudo:*
OdpowiedzUsuńAwwwaw jakie cudowne cudownosci ^^ < U Mrs.Blanco nie może być inaczej :P>
OdpowiedzUsuńOd czego zacząć nanaana...
Ashley... hmm... nie wiem co mam o niej mysleć...
Jortini takie słodkieee, i Tini zazdrosnica :P
Jezus czemu ty tak dobrze piszesz...
Boże bo zaraz się rozpłynę haha :P
Dziękuję za życzenia, tobie też wszystkiego najlepszego, duuużo wyswietleń na blogu, i żebys się rozwijała :))
Czekam na następny, buziaki :*
Natt
Istna Perełka 👌💞😘
OdpowiedzUsuńsuper rozdział czekam na next a
OdpowiedzUsuńOMG! To jest NIESAMOWITE!!! Czekam na następny rozdział z niecierpliwością! :)))
OdpowiedzUsuńWczoraj w kilka godzin przeczytałam wszystkie rozdziały.. a teraz, co ? Muszę czekać ;33
OdpowiedzUsuńJa też,
UsuńHah
Świetny! Czekam na kolejny! :)
OdpowiedzUsuńCUDO.
OdpowiedzUsuńGENIALNY.
Czekam na kolejny.
Cudo!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Rugg nie namiesza w związku Jortini ♥
OdpowiedzUsuńJakie romansidła zaczynają się pojawiać <3 KOCHAM TE TWOJE ROZDZIAŁY!
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuń