wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 5/ Baw się dobrze

♥♥♥

Martina

Z tamtego dnia nie pamiętam praktycznie nic. Wiem tylko, że kiedy doszłam do rozdziału o Jorge, kiedy o mały włos, co nie wpadłam pod samochód. Uratował mnie, jak się później dowiedziałam, niejaki Diego. 
Pamiętam tylko jak wyglądał. Był przystojny, ale nie tak bardzo jak... Dlaczego o nim myślę non stop? Czyżbym się zakochała? Nie, nie, nie to niemożliwe. No ale wracając do Diego. Uważał się chyba za jakiegoś gwiazdora! No, twierdził potem, że jestem wariatką! No ja rozumiem, że mogłam sobie odebrać 
życie, ale w końcu bez przesady! Na dodatek wymusił od mojego taty nagrodę. Powiedział tak:
- Przez to wszystko podarłem sobie jeansy! Markowe, z     H&M... Kosztowały fortunę! - ojejku, jaki biedaczek... Naprawdę. No ale jednak grał to świetnie. Oczywiście mój staruszek na to poszedł i mu dał czek... Szkoda nerwów na takiego głupka. Mam nadzieje, że już nigdy go nie spotkam.   Ale nie o nim miałam myśleć. Wypadek....
Szłam spokojnie, nie zauważyłam po prostu auta. Kierowca odjechał jak nigdy nic, jakbym była tylko zwykłą muchą. A co by się stało, gdyby mnie potrącił?
Staram się zapomnieć nie chcę pamiętać. Nie. 
Teraz mam większe zmartwienie - dziewczyny specjalnie przesunęły wyjazd, bo są pewne, że jednak pojadę. A jeżeli się mylą, to co zrobię?! 



Angie

Po tym wszystkim długo nie mogłam sie pozbierać. Najgorsze jest to, że to chyba moja wina. Gdybym poszła razem  z nią, nie doszłoby do tego. Błagam, żeby tylko German mi jej znowu nie zabrał. Ostatnio, kiedy chciał ją wywieźć do Kataru, uratowało ją to, że on zrozumiał, jaki Tini ma talent. Doskonale to pamiętam.


On uświadomił sobie wtedy, jak wielki talent ma Tini. Pozwolił jej na rozwijanie talentu muzycznego. Przygrywa jej. Kiedyś awet razem śpiewaliśmy, ale to było już bardzo, bardzo dawno. Dzisiaj niezależnie od wszytskiego postanowiłam porozmawiać  z Germanem o wyjeździe. Umówiłam się z moją siostrzenicą, że pójdziemy razem, w końcu to w jej interesie.


German

Po tym wypadku uświadomiłem sobie, jak ważna jest dla mnie Martina i ile jestem w stanie dla niej zrobić.
Mogę zawsze rzucić wszystko i jej pomóc. Francisco... Też go kocham, ale... Odczuwam, że on niedługo się wyprowadzi, pomimo tego, że jest młodszy od siostry. Siedziałem akurat w salonie i rozmawiałem z Ramallo, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Do domu weszły Angie i moja córka.
-Martina! Boże, tak się o ciebie martwiłem... - widziałem, że ona także była zadowolona z powrotu do domu. Jednak była czymś przygnębiona.
-German, musimy poważnie porozmawiać odnośnie wyjazdu Tini...
-Jeżeli chcesz dyskutować ze mna na ten temat, to już podjąłem decyzję. Martina... Możesz jechać.

Tak bardzo uradowana, to ona jeszcze nigdy nie była. Biegała po całym domu, dzwoniła do przyjaciółek...
Jednak najpierw porozmawialiśmy.

-Martina, tylko uważaj na siebię, bardzo cię proszę. No i...Baw się dobrze. :)
Dziewczyna rozpłakała się ze szczęścia po czym ucałowała mnie w policzek.

♥♥♥

NARESZCIE!!!!
German się zgodził!
Nie w nastepnym, ale jeszcze nastepnym zacznie się Jortini. Jak myślicie, co sie wydarzy?

Mrs.Blanco



6 komentarzy:

Każdy komentarz motywuje i powoduje uśmiech na mojej twarzy ♥
Napisanie rozdziału zajmuje mi czasem kilka godzin, a wyrażenie opinii
tylko parę minut ☺

Chat~!~